wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 15

Wstałam o dziewiątej nad ranem. Umyła się, poszłam na dół, zrobiłam sobie śniadanie. Chwile potem usłyszałam pukanie. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Witaj Sakura. – Przywitał się Kakashi-sensei.
-Dzień dobry. – Powiedziałam po przełknięciu pokarmu.
-Czy jesteś już gotowa?
-W zasadzie…
Nie dokończyłam, bo wciął mi się w słowo.
-To wracaj i skończ te śniadanie.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Ubrudziłaś się. – Sprostował to.
Od razu wytarłam usta ręką.
-To opowiem ci wszystko, a ty skończysz śniadanie. – Powiedział i wszedł do środka.
Zamknęłam za mistrzem drzwi i weszłam do kuchni. Usiadłam na swoje miejsce i kończyłam jedzenie.
-Techniki, które wczoraj mi pokazałaś, muszę jeszcze to doczytać, wiec trochę posiedzisz sobie. – Powiedział.
Przytaknęłam. Po skończonym śniadaniu pobiegłam po zwoje i zeszłam. Sensei stał razem z psem. Siwowłosy rozmawiał z nim. Spojrzałam na nich.
-Sakura to Bull.
-Witaj. – Przywitało się ze mną zwierze.
-Przeniesie nas do ich świta. – Oznajmił mi Kakashi-sama.
-Tak, złapcie za obrożę. – Wtrącił się pies.
Sensei zrobił tak jak nakazał. Ja bardziej patrzyłam i zastanawiałam się, co on chce zrobić. W pewnym momencie moja ręka znalazła się na obroży. I w kilka sekund znalazłam się w zupełnie innym miejscu. Wielkie pola, na których biegały psy, co kilka metrów stawy. Błękitne niebo, na którym nie było ani jednej złej chmury.
-Kakashi, czemu przyprowadziłeś dziecko. – Usłyszałam za sobą słodki, cichy głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam małego szczeniaczka na ramieniu mistrza.
-Bo muszę nauczyć ją technik, a nikt się o nich nie może dowiedzieć, a wy nic nie powiecie nikomu. –Odpowiedział.
-Pierw powinieneś pogadać z Akinem, a ja zaopiekuje się twoją towarzyszką.
Zeskoczył i podbiegł do mnie. Tak śmiesznie to wyglądało. Jest taki malutki, biały, a na oczku ma łatkę. Za nim do mnie podbiegł kilka razy przewrócił się o kamienie. Podszedł spokojnie do mnie i ustał przy nodze. Ukucnęłam przy nim i wzięłam go na jedną rękę, głaszcząc drugą. Od razu zaczął merdać ogonem. Uśmiechnęłam się.
-To ja cię z nim na chwilkę zostawiam, dobrze? – Zapytał mnie.
Przytaknęłam ruchem głowy nawet nie zwracając na senseia uwagi.
-Przywitam cię z resztą. – Powiedział do mnie szczeniak i wskoczył na ramie. – Idź tam. – Wskazał łapką na staw, przy którym siedziało dużo psów.
Zaczęłam nie pewnie zmierzać w tamtą stronę. Kiedy doszłam szczeniak zaczął mówić.
-Ej mamy nową towarzyszkę. Przyprowadził ją Kakashi. – Uśmiechną się i wszyscy spojrzeli w naszą stronę.
-A Akino o tym wie? – Zapytał się któryś z tłumu.
Dziwnie się czułam siedząc i słuchając jak psy gadają. Może kilka razy widziałam gadające zwierzęta. Siedziałam okrążona przez psy. Co chwila zadawały mi jakieś pytania.
-Sakura. – Usłyszałam głos mistrza i od razu się odwróciłam. – Chodź.
Wstałam i poszłam za nim. Przeszedł kilka stawów i ustał, razem z dwoma psami. Stanęłam naprzeciwko nich.
-Zgadzamy się na wasze ćwiczenia, ze względu na to, że mają być tajne. Nie martw się my nie mamy żadnych zamiarów zapamiętania technik i przekazania ich dalej. – Powiedział pies w okularach.
Dziwne, od kiedy psy noszą okulary. Zaczęłam się zastanawiać, ale zaraz się otrząsnęłam i przytaknęłam ruchem głowy.
-Kakashi ona wyrosła. – Powiedział drugi pies. Miał brązowe furo i ciemniejsze uszy.
Jakoś wydawało mi się, że skądś go znam.
Spojrzałam na senseia, także patrzył na niego pytająco.
-Już nie pamiętasz jak z Asumą mnie wysłałeś to jej rodziców? A sam coś tam załatwiałeś? –Powiedział patrząc na niego z politowaniem.
-A no tak. Dobrze Sakura daj mi te zwoje.
Otworzył je na ziemi i zaczął studiować, a ja siedziałam i patrzyłam na niebo.
/Wspomnienie Sakury/
Miałam trzy lata, biegałam w tą i z powrotem do mamy, i do taty. W końcu mieli mnie dosyć i usiedli w jednym pomieszczeniu tata rozłożył swoją pracę na podłodze, a mama robiła jakieś swoje eliksiry, jak ja to nazywałam, na stole. Po kilku chwilach usłyszałam pukanie do drzwi. Zaczęłam zmierzać w tamtą stronę. Kiedy byłam już przy drzwiach z salonu, ktoś mnie wziął na barana. Oczywiście to był mój tata. Podszedł do drzwi i je otworzył. Zobaczyłam w nich mężczyznę z papierosem w ustach i psa. Brązowego z ciemnymi plamkami na uszach i twarzy.
-Witaj Asuma. – Mój tata przywitał się z uśmiechem i zaprosił go do środka.
-Cześć Manabu. – Wszedł do środka, razem z psem.
-Co cię do nas sprowadza. – Dalej zaczął rozmowę, mój ojciec.
-Ja i mój towarzysz mieliśmy tu misje, a teraz spokojnie sobie odpoczywamy, więc pomyślałem, że was odwiedzę. – Powiedział spokojnie zdejmując buty.
Wyprostował się i spojrzał na mnie.
-Cześć Sakura. – Powiedział z serdecznym uśmiechem.
-Dzień dobry. – Powiedziała odwzajemniając tę samą czynność.
Weszliśmy do salonu, moja mama od razu zabrała swój wzrok ze stołu na nas. Na jej twarz od razu zawitał ogromny uśmiech.
-Witaj, może się czegoś napijesz.
Wstała i zebrała wszystkie swoje rzeczy na bok.
-Witaj, poproszę herbatę. – Odpowiedział
-Mi też możesz zrobić. – Dodał mój ojciec i usiadł razem ze mną i mężczyzną na sofie.
Pies położył się przy ścianie naprzeciwko. Dorośli zaczęli rozmawiać, a ja ześlizgnęłam się z kanapy. Powolnym krokiem podeszłam do psa. Chciałam już go dotknąć, kiedy poruszył się szybko. Od razu odskoczyłam kilka kroków lądując na podłodze i uderzając głową w stół. Od razu zaczęłam płakać, bo uderzyłam dosyć mocno. Mama podeszła do mnie i wzięła na ręce.
-Pakkun nie strasz jej. – Powiedział groźnie Asuma-sama.
-Przepraszam. – Zwrócił się do mnie pies.
Wytarłam łzy i próbowałam się uspokoić, od razu zrobiłam wielkie oczy słysząc, że pies mówi. Od kiedy psy mówią? Kobieta postawiła mnie na ziemi głaszcząc jeszcze po głowie i dając całusa w czoło. Wróciła na swoje miejsce. Ciągle patrzyłam na psa oszołomiona. Zobaczył moje zaskoczenie.
-Jestem psem ninja. – Odpowiedział spokojnie.
-Super. – Powiedziałam uradowana. – Chcesz pobiegać na dworze?
Nie czekając na odpowiedz, wzięłam go i wybiegłam z domu.
-Sakura. – Usłyszałam głos ojca. Odwróciłam się. – Jeśli nie chce to go nie bierz.
Spojrzałam smutna na psa.
-Nie z chęcią pobiegam. – Powiedział.
Pisnęłam z radości i wyszłam z domu. Ganiałam się z nim po całym ogrodzie. Po dłuższym czasie zmęczyłam się i usiadłam pod drzewem. Pies usiadł koło mnie. Siedzieliśmy tak i nawet nie wiem, kiedy pogrążyłam się we śnie.
/Wspomnienia Sakury/
Spojrzałam na czytającego mistrza. Nadal nic nie mówił. Zaczęłam się rozglądać po tym miejscu.
-Czy wiesz coś o kocie? – Zapytał mnie spokojnie Kakashi-sama.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Jest tu napisane, że żeby uwolnić twoją chakre musisz pracować z kotem.
-Ale ja nic nie wiem o kocie, nigdy nie widziałam w domu kota. – Powiedziałam w smutku.
I koniec z uczeniem się technik.
-Pakkun. – Mistrz przywołał psa.
-Co jest? – Zapytał podchodząc do nas.
-Masz tu opis kota. Musicie go znaleźć. – Przepisał kilka słów na kartkę i podał ją psu.
-Trzeba łazić i kontaktować się z innymi zwierzętami? – Zapytał niezbyt zadowolony.
-Tak. – Odpowiedział twardo.
Pakkun zaraz zniknął i zostaliśmy sami. Dalej patrzyłam na to miejsce.
-Sakura sprawdzimy, jaką masz chakre. – Wyjął z kieszeni kartkę. – Weź ją do ręki i daj trochę swojej chakry.
Zabrałam kartkę. Zgniotła się, a po chwili zrobiła się mokra i przepołowiła się.
-No dobrze. Masz trzy żywioły. – Powiedział zaskoczony. - To nawet lepiej. A teraz czekamy na Pakkuna. – Dopowiedział.
Sensei wyjął swoją książkę i zaczął ją czytać. Wstałam z ziemi przeszłam kilka kroków do stawu. Woda był bardzo czysta. Widziałam tam swoje odbicie. Zerknęłam na niebo, nadal bez chmurne, czy tu zawsze tak jest? Siedzimy tu już drugą godzinę. Hokage wie, że my tu jesteśmy? Przecież zacznie coś podejrzewać. Spojrzałam na senseia. Nadal czytał tą książkę.
-Sensei. – Spojrzał na mnie. – Czy Hokage nic nie będzie podejrzewać lub mnie szukać? – Zapytał spokojnie.
-Nie, ponieważ dla niego jesteśmy na misji dla Asumy. – Powiedział spokojnie.
-Asuma-sama wie o technikach? – Zapytałam przerażona.
-Nie, wie tylko, że mam coś z tobą do załatwienia.
-Kakashi. Jest! – Usłyszałam głos Pakkuna.
Od razu podniosłam się z ziemi i zobaczyłam jego towarzysza. Kot nie za duży, zwykły kot. Tyle, że jego sierść była błękitna, a zamiast zwykłych źrenic miał płatek kwiatu wiśni.
Jego ogon na końcu był biały i bardzo puszysty. Podszedł spokojnie do nas, mierząc wszystko wzrokiem. Ustał koło mnie.
-Świetnie Pakkun. – Odwołał go ręką i pies odszedł. – Wiec. Byłeś z jej rodzicami. – Zaczął Kakashi-sama do kota.
-Nazywam się Amai, zawsze wyruszałem na misje razem z twoimi rodzicami, Sakura. Kiedy kończyliśmy misje siedziałem u twojego ojca w biurze? – Powiedział spokojnie.
-Dlatego nie mogłam tam wchodzić? – Zapytałam ciekawa.
Przytaknął.
-Więc Amai, pomożesz Sakurze nauczyć się technik?
-Taka moja praca. Usiądź przede mną Sakura. – Nakazał mi i tak zrobiłam. – Wyciągnij swoje ręce. – Zrobiłam to, a on położył swoje łapki. – A teraz przekaż mi swoją chakre, chociaż troszeczkę, ja także ci przekaże.
Zrobiłam, co w mojej mocy i zaczęłam przekazywać. Po chwili po czułam jak jego chakra przechodzi do mnie. Otworzyłam oczy, kiedy zdjął łapki z moich rąk. Spojrzałam na niego.
-Udało się. Teraz możemy uczyć się technik. Znaczy twój sensei cie pouczy. – Powiedział spokojnie.
-Skąd wiesz, że się udało? – Zapytałam.
-Spójrz na swoje odbicie w stawie.
Wstałam i zerknęłam na moją twarz. Zobaczyłam po zewnętrznej stronie moich białek małe płatki kwiatu wiśni. Nie były widoczne od razu. Znowu spojrzałam na moich towarzyszy.
-Pamiętaj te oczy nazywają się tak samo jak ty, czyli Sakura. – Powiedział powoli i wyraźnie. - Możesz teraz zacząć ją uczyć? – Zapytał Kakashiego.
-Tak. – Odpowiedział spokojnie sensei.
Spędziliśmy cały dzień na uczeniu technik byłam już wyczerpana.
(techniki zobaczcie w zakładce „Techniki”)
Spróbowałam jeszcze raz spróbować techniki, ale nie wyszło. Zakręciło mi się w głowie i prawie upadłam na ziemie, ale Kakashi-sensei mnie złapał.
-Teraz coś zjesz i się wyśpisz. Dobrze? – Powiedział spokojnie.
Przytknęłam. Posadził mnie na ziemi i zaraz wrócił z jakimś ciepłym posiłkiem. Zjadłam i położyłam się na trawie, by odpocząć. Zasnęłam.
Obudziłam się. Leżałam na materacu przykryta kocem. Koło mnie leżał Amai. Podniosłam się i zobaczyłam senseia rozmawiającego z psem.
Całe następny trzy dni spędziłam na uczeniu się technik. Co wyszło korzystnie. Umiałam już jedną i zaczynałam rozumieć drugą. Ale czas chciał, że musieliśmy wrócić do wioski, ponieważ był egzamin na chunina. Sensei odprowadził mnie do domu.
-Na razie nie zabieraj nigdzie ze sobą Amaia, a ty też nigdzie nie wychodź. Na egzaminie w ostateczności używaj technik, których się nauczyłaś. – Powiedział przed drzwiami sensei.
-Dobrze. – Odpowiedziałam.
(dobra ludzie egzamin na chunina będzie taki jak w Anie, nie będę tego pisywać. Mam nadziej, że wszyscy oglądaliście te odcinki, bo ja nie do końca, ale ogarniam, co tam było.)

Wstałam z łóżka i ubrałam czarny strój. Zeszłam na dół i zjadałam śniadanie. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Amai do góry. – Nakazałam kotu, który zaraz znikną mi z pola widzenia.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Stał w nich Naruto. Wyszłam z domu i skierowaliśmy się w stronę grobu. Po drodze dołączył do nas Sasuke i dotarliśmy na miejsce. Ustaliśmy obok naszego senseia i patrzyliśmy, słuchaliśmy, co mówiła, Tsunade-sama. Teraz ona obejmie władzę nad wioską. Ceremonia skończyła się i wszyscy zaczynali się zbierać. Ja i kilka inny osób zostało jednak na cmentarzu. Wszyscy już poszli, a ja jednak nadal stałam, podeszłam bliżej grobu.
-Dziękuję i przepraszam. – Powiedziałam to i tak samo jak reszta wróciłam do domu.
Teraz dwie godziny nauki z Tsunade-sama, a potem do upadku z senseiem. Wstałam i zebrałam się.

---------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem długo czekaliście na tą notkę, bardzo przepraszam. :)
Wybaczcie.
Odpowiadajcie w ankiecie. :D
I przejdźcie do zakładki "Techniki", żeby dowiedzieć się jakie są. :)
Pozdrawiam i czekam na waszą opinię.