Kiedy usłyszał ten delikatny głos, na początku pomyślał, że to
Sakura wróciła, jednak to nie był ten sam głos. Odwrócił się w tamtą stronę.
Nie zobaczył różowowłosej, lecz parę dorosłych. Kobieta miała długie czerwone
włosy, a mężczyzna prawie identyczne, jak Naruto. Blondyn uświadomił sobie, że
kogoś mu przypomina. Przeskanował swoje wspomnienia i olśniło go.
-Czwarty Hokage! - Wydarł się na całe biuro. - Ale przecież ty nie
żyjesz. - Oznajmił. Dorośli spojrzeli na siebie, a po chwili zerknęli pytającym
wzrokiem na Tsunade.
-Nie chcieliśmy by ktoś chciał go zabić. - Oznajmiła.
-Bo nikt nie wiedział, że ma dziewięcioogoniastego. - Powiedział
ironicznie Minato.
-Czy ja mogę wiedzieć, o co chodzi? - Wtrącił się Naruto. - Jeśli
to nic ważnego to wolałbym iść do domu. - Już otwierał drzwi, kiedy usłyszał.
-Jak mogliście nie powiedzieć mu, że jesteśmy jego rodzicami? -
Sparaliżowało go. Odwróciła się znowu w ich stronę. Popatrzył na kobietę, która
walnęła o biurko Hokage i po chwili stół się złamał. - Jestem jego matką, mam
nawet zdjęcia z nim, jak był mały, mam... Wspomnienia. - Łzy zaczęły płynąć po
jej policzku. Mężczyzna podszedł do niej i objął ją. Naruto zerknął na Tsunade,
jakby czekał na jej potwierdzenie. Hokage odchrząknęła.
-Tak Naruto to są twoi rodzice.
Chłopak zrobił krok do przodu, ale nie wytrzymał rzucił się na
rodziców z łzami w oczach. Przytulili go mocno.
Podziemia (narracja Sakura)
Przebudził mnie dźwięk kroków i wielki huk otwierający
drzwi.
-Masz pięć minut na przygotowanie się do wyjścia. Jeżeli
potrzebujesz czegoś medycznego, wiesz gdzie tego szukać. Przyjdę po Ciebie jak
będziemy wychodzić. - Oznajmił szybko kruczowłosy i wyszedł zamykając za sobą
drzwi. Jeszcze nie do końca obudzona wstałam. Przemyłam twarz w misce w kącie
pokoju i przebrałam się. Wrzuciłam potrzebne rzeczy do plecaka i kunaie do
kabury. Usiadłam na łóżku i czekałam. Za kilka minut drzwi się otworzyły i
zobaczyłam kruczowłosego. Machnął głową w stronę drzwi, pokazując że mam wyjść.
Wstałam nadal patrząc się na niego, dopiero gdy wyszłam zmieniłam swój punkt
widzenia. Chłopak szybko mnie wyprzedził, jakby był moim przewodnikiem.
Przeszliśmy długie korytarze, aż zobaczyłam promienie słońca. Wyszliśmy na
powierzchnię i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że idziemy sami.
-A reszta drużyny? - Zapytałam, gdy Sasuke chciał wejść do lasu.
-Idziemy sami. Mam coś do załatwienia. Reszta nie może przy tym
być. - Nawet się do mnie nie odwrócił. Dobiegłam do niego, by iść równym
krokiem.
-Gdzie idziemy? - Zapytałam znudzona po kilkunastu minutach.
-Zobaczysz. - Uśmiechnął się chytrze.
-A, czemu nie mogę się tego dowiedzieć teraz?
-Bo byś mi zwiała. A muszę Cię doprowadzić.
-Gdzie my idziemy? - Ustałam. - Jeśli nie powiesz nie pójdę.
-Jedna osoba, która ma dla mnie ważne dokumenty, jest ranna. Jeśli
ją wyleczę dostane je.
-A gdzie haczyk?
-Ta osoba jest z Błysku i możesz ją znać.
-I myślałeś, że teraz ucieknę, jak dziecko? No i co że może mnie
znać?
Wzruszył ramionami i ruszył dalej. Coś mi nie pasowało. Nie chce
mi się wierzyć, że tylko, dlatego nie chciał mi powiedzieć. To musi być coś
innego. A może w ogóle to jest inna misja? Coś się kroi i to na pewno, ale
dowiem się tego dopiero, gdy dojdziemy na miejsce. Las był coraz głębszy, ale
wydawało mi się jakbyśmy wracali do miejsca, z którego przyjął mnie do grupy.
Cały czas muszę być czujna, bo.. Bo to Sasuke nigdy nie wiadomo, co on wymyśli.
Przeszliśmy długi las i doszliśmy do mostu. Chłopak od razu skoczył na wodę, a
ja zaraz za nim.
-To tutaj? - Zapytałam.
-Nie. Idziemy dalej, ale.. - Zaczął i znalazł się za mną, poczułam
tylko lekkie uderzenie w tył głowy i upadłam.
Obudziłam się. Czułam, jak coś pode mną się rusza. Otworzyłam
lekko oczy. Sasuke niósł mnie na barana. Rozejrzałam się. Przecież to budynek
Hokage. Szybko zeskoczyłam z jego pleców. Ten od razu się odwrócił.
-Co ty robisz? - Szepnęłam.
-Wróciliśmy do wioski. – Oznajmił bez jakiejkolwiek mimiki twarzy.
-Chyba ci się coś poprzestawiało w tej głowie. - Zaczęłam go
wyzywać.
-Ostatnio były tu zamieszki. Akatsuki tu było i zrobiło niezłą
rozróbę. Potrzebują pomocy i do tego szukają cię wszystkie wioski. –
Zaczął mi tłumaczyć, ale nie za bardzo miałam chęć na słuchanie tego.
-Miałeś mnie chronić. - Głos mi się załamał. Odwróciłam się i
zaczęłam biec, ale przede mną pojawiła się Tsunade.
-Sakura.. – Zaczęła. -Ja ci pomogę, nie oddam cię ANBU. –
Zaczęła się tłumaczyć, co do niej nie było to podobne.
-Mówiłaś to już wcześniej! - Ominęłam ją i zaczęłam biec. W
połowie drogi wyjęłam glinianą różyczkę oraz przywołałam Amaia, który w
piorunującym tempie teleportował się do Deidary. Gdy schodziłam po schodach
poczułam, jak ktoś mnie popycha. Róża wypadła mi z ręki i po chwili rozbiła się
na malutkie kawałki. Ktoś użył na niej techniki, a mnie złapał w pasie.
Patrzyłam na resztki przedmiotu przed sobą. Zszokowana nie pozwoliłam nawet się
podnieść. Gdy pewna osoba mnie puściła podbiegłam do tego i zaczęłam zbierać. Łzy
zaczęły mi lecieć z oczu. Wszystko się zniszczyło, Deidara pomyśli, że umarłam
i będzie musiał sam za to się zabić. Jakiś wielki cień przeszedł przez okno,
które po chwili zostało stłuczone i przed nami pojawił się blondyn. Już chciał
do mnie podejść, ale jakby go coś zatrzymało. Patrzył na kogoś za mną za mną i
cynicznie się uśmiechał.
-Macie mnie. - Zawołał. - I co zrobicie? - Zapytał złowieszczo. -
Zabijecie mnie?! Mnie nie da się zabić! - Zaczął się śmiać, a do niego podeszło
dwóch strażników. Bez jakiejkolwiek szarpaniny dał się złapać, przeszli z nim
koło mnie. - Przepraszam. Przyjdź do mnie, wytłumaczę ci to. - Szepnął, gdy
przechodził koło mnie. Przy mnie pojawił się Kakashi wyciągnął do mnie pomocną
dłoń. Podniosłam resztki gliny i odepchnęłam go. Weszłam na górę do gabinetu
Hokage. Łzy leciały jak szalone. Ustałam koło Sasuke i zaczęłam słuchać głowy
wioski.
-Miło Sasuke, że zacząłeś z nami pracować. Ale czemu tak późno?! -
Wrzasnęła. - Nie mogłeś wcześniej?! A ty droga damo, nie wiem, co sobie
wyobrażasz! Zostawiając nas i uciekając z Akatsuki! Istny obłęd! Obydwoje
jesteście siebie warci! – Uderzyła pięścią w biurko, a żyłka na czole
zaczęła niebezpiecznie pulsować. Opuściłam wzrok na swoje buty, by przypadkiem
nie spotkać się z jej spojrzeniem.
-Wielmożna.. - Ktoś zaczął za naszymi plecami. Odwróciłam się stał
tam sensei. Szybko odwróciłam głowę, gdy na mnie spojrzał. - Lepiej powiedzieć
im co się stało.
-Ah… tak.. Akatsuki zaatakowało Konohe. Inne wioski dowiedziały
się, że uciekłaś z nimi, więc każdy cię szukał. Oznajmiłam im, że to kłamstwo i
że jesteś na misji i wrócisz już niedługo. Sasuke dał się namówić, tylko wtedy,
jak powiedziałam mu, że może stać ci się krzywda. Domy Uchihów zostały już
dawno zrujnowane, a twój Sakura został zniszczony, gdy uciekłaś. ANBU
przeszukało cały dom, więc na razie będziecie mieszkać u Kakashiego. Sakura.. -
Zaczęła. - Czy ty mnie słuchasz?! - Wydarła się.
-Słucham. - Oznajmiłam, nawet na nią nie patrząc. - Czy będę mogła
zobaczyć się z tym chłopakiem, którego zabraliście? – Zapytałam.
-Nie. - Walnęła ręką w stół. - On cię w końcu zabije!
-Nie zabije. - Szepnęłam, wiedząc, że przecież podpisał przysięgę.
-Młoda damo! - Wstała, gdy spojrzała na Kakashiego znowu zajęła
miejsce. - Dobrze spotkaj się z nim. Kakashi zaprowadź ją.
Wyszliśmy w trójkę z pokoju i skierowaliśmy się do tuneli.
Przejście było strasznie wąskie i ciemnie, ponieważ tylko małe okna oświetlały
je. Kiedy doszliśmy do pierwszych drzwi, strażnik spojrzał na nas ponura i
zamknął nam przejście.
-Hokage powiedziała, że Sakura ma porozmawiać z pojmanym. -
Opowiedział mu Kakashi.
Mężczyzna odsunął się i puścił nas do pomieszczenia, gdy tam
weszłam zauważyła trzy cele. Pomieszczenie nie było duże. Cele były kwadratowe
i może miały z 5 metrów długości. Tylko jedna była zajęta, przez Deidara
siedział przy ścianie i patrzył na okno. Chłopcy zaczęli wchodzić za mną.
-Chce być z nim sama. – Zamknęłam szybko przed nimi drzwi i
spojrzałam w stronę blondyna. Podeszłam do krat i usiadłam kolo nich. -
Dlaczego nic nie zrobiłeś? – Zapytałam, a ten zerknął na mnie. Otworzył buzię,
aby coś powiedzieć, ale po chwili zamknął ją. - Powiedz mi prawdę. - Nalegałam.
-Chcieli ci zrobić krzywdę. Celowali w ciebie kunaiami i już
przygotowywali pieczęcie, by nimi zaatakować. Nie mogłem cię narazić. - Spuścił
głowę, jakby nie miał odwagi spojrzeć na moją twarz. - Nie chciałem by tak
wszyło.
-Nie jestem zła. - Oznajmiłam mu. - Jak masz zamiar teraz
kontrolować czy żyję? - Dopiero teraz na mnie spojrzał. Wstał powoli i podszedł
do krat. Wyciągnął w moją stronę rękę. Miał w niej malutkiego motylka.
-Zabrali mi całą glinę. Ulepiłem to z resztek, które miałem
schowane w ustach. Schowaj to. Niech nikt tego nie znajdzie.
-Dzięki takiej ilości mogłeś uciec. - Podniosłam głos.
-Ty jesteś ważniejsza. - Spojrzał mi w oczy i ruszył ustami. Dałam
radę odczytać, co chce mi przekazać. "Ja ucieknę". Uśmiechnęłam
się.
-Dziękuję. - Zaczęłam. - Narażasz dla mnie życie.
-Jesteś moją siostrą. - Zaśmiał się. - Zmykaj już, podsłuchują
nas.
-Mam nadzieje, że jeszcze mnie tu wpuszczą. – Aluzją oznajmiłam mu,
że chce go jeszcze zobaczyć.
-Miejmy nadzieje. Będę tęsknił. - W tym momencie drzwi otworzyły
się, a Deidara wrócił do swojego kąta, w którym siedział. Ominęłam chłopaków i wyszłam przed budynek Hokage i to co
zobaczyłam od razu mnie zszokowało i zmartwiło za razem. Naruto siedział z
Hinatą pod drzewem. Cali poranieni. Dziewczyna miała na sobie jego bluzę i
przytlała się do niego. Zrobiłam wielkie oczy, blondyn chyba poczuł, że ktoś na
niego patrzy. Odwrócił się w moją stronę. Po chwili patrzył na mnie z
niedowierzaniem.
------------------------------------------------
O jeny jak mnie tu dawno nie było, aż kurzu tu pełno.
Tłumaczenie moje będzie głupie i bezsensu, ale i tak się wam potłumaczę.
Nie pisałam bloga z lenistwa i z tego że zrobiłam głupotę, bo dałam Sakurę do Sasuke, a potem chciałam żeby wrócili do wioski, ale ani trochę nie wiedziałam jak to zrobić. Aż wczoraj mój kochany kuzyn pytał o moje blogi, ponieważ jeden z nich czyta i zapytał czemu tego dalej nie piszę. No i pomógł mi z tego wybrnąć! Udało się! Od razu wczoraj usiadłam i zaczęłam pisać. Teraz już wszystko wiem jak ładnie przez wszystko przebrnąć i będą rozdziały. Mam nadzieje że wszyscy o mnie nie zapomnieli. :)
I zapraszam do bloga mojego kuzyna. (za promuję go za to, że mi pomógł).
http://rayofrebel.blogspot.com/
Dziękuję za uwagę! Pozdrawiam i spóźnionych wesołych świąt!
Uświadomcie mnie w komentarzu czy jesteście z powrotem ze mną.
Trzymacie się. Papa :)