Szliśmy w stronę parku.
Kiedy weszliśmy za furtkę, Naruto się zatrzymał.
-Zamknij oczy. – Oznajmił
odwracając się do mnie.
Spojrzałam na niego
pytająco.
-To jest niespodzianka,
więc musisz. Żebyś nie podglądała zawiążę ci oczy. – Powiedział.
Podszedł do mnie z
jakąś chustką, przewiązał mi oczy, złapał za ramiona i zaczął prowadzić. Po
kilku minutach puścił mnie i rozwiązał chustę. Usłyszałam krzyk kilku osób.
-Niespodzianka! – Wrzasnęli.
Otworzyłam oczy i
zobaczyłam Kakashiego, Sasuke, Tsunade, Jiraye, Asume, nawet Hokage przyszedł.
-Nie chciałem żebyś
spędzała tak ważnego dnia, sama w domu. – Powiedział do mnie Naruto.
-Jesteś kochany. – Przytuliłam
go i dałam buziaka w policzek.
Ten od razu odwrócił
się i schował twarz w dłoniach. Już chciałam zapytać, co się stało, ale
podeszli do mnie goście i zaczęli dawać prezenty. Nawet Sasuke zdołał się
uśmiechnąć, dając mi prezent. Kiedy zebrałam już wszystkie prezenty, Tsunade z
nikąd pojawiła się z okrągłym tortem, na którym były świeczki.
-Zdmuchnij i pomyśl
życzenie. - Uśmiechnęła się do mnie.
Zdmuchnęłam świeczki i
pomyślałam „Żeby już zawsze było tak miło”. Po zjedzeniu tortu wszyscy zaczęli
mówić, żeby otworzyła prezenty. Więc po kolei otwierałam paczkę po paczce. Od
każdego dostałam coś innego.
Od mistrza Kakashiego
dostałam jakąś książkę. (Oby jej nie podarował czegoś ze swoich książek.) Od
Tsunade małą apteczkę na misje. Od Asumy grę „shogi”. Od Jiraye-sama dostałam
dziwne coś, nawet nie potrawie tego nazwać i opisać. Od Hokage-sama dostałam
kilka ubrań, a od Sasuke tak samo jak od Naruto bransoletkę. Czarną z grubego sznurka
i co jakiś czas miała supełek, a po między jednym, a drugim supłem znajdowała się
jakaś zawieszka. Kiedy Naruto to zobaczył od razu rzucił się z gniewem na
Uchihe.
-Naruto uspokój się. –
Powiedziałam zakładając drugą bransoletkę.
Blondyn spojrzał
morderczym wzrokiem na Sasuke, a potem ustał koło mnie.
Całe po południe
spędziłam na przyjęciu zorganizowanym przez Naruto. Już dawno nie byłam w tak
dużym i miłym gronie. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. No, ale wszystkie miłe
rzeczy się kończą, nadszedł czas na powrót do domu. Wszyscy się zebrali, a ja
wracałam razem z Naruto do domu. Dotarliśmy już do drzwi.
-Dziękuję ci Naruto.
Dawno nikt nie zrobił mi takiej niespodzianki. Za prezent też dziękuje, jest
śliczny.
-Ale pewnie Uchiha zrobił
lepszy. – Wymamrotał, chyba nie chciał żebym tego słyszała.
-Dobranoc. – Powiedziałam i weszłam do domu.
Umyłam się i poszłam
spać.
Wstałam wczesnym
rankiem, tak jak zawsze. Zrobiłam poranne czynności i już miałam wyjść na
trening, kiedy przypomniało mi się, że coś muszę wziąć. Wbiegłam na górę,
otworzyłam pudełko i wyjęłam z niego zwoje. Schowałam je głęboko do plecaka i
wyszłam na trening. Kakashi-sensei jak zawsze się spóźniał, kiedy już przyszedł
zaczął nas uczyć chodzenia po drzewach. Trzeba było swoją całą chakre przenieść
do stup i przejść się po drzewie. Po długim treningu, który chociaż mi poszedł
szybko, to chłopaki długo ćwiczyli, mistrz chciał się już pożegnać, kiedy go
zatrzymałam.
-Sensei czy mogę o coś zapytać?
– Zapytałam nie pewnie.
Zerknęłam czy chłopaki
już poszli.
-Tak, coś się stało? – Odpowiedział
pytaniem, na pytanie.
Wzięłam plecak i
wyjęłam z niego zwoje.
-Rodzice mi je
przekazali. – Podałam je Kakashiemu. – Powiedzieli, że ma go dać osobie, której
ufam. Jeśli to nie będzie panu przeszkadzać, chciałabym żeby to pan mnie ich
nauczył. I nikt nie może się o nich dowiedzieć. – Skończyłam swój monolog i
czekałam na odpowiedz.
-Dobrze zaczniemy od
jutra. – Odpowiedział. – Przynieś je i zaczniemy naukę. Dobrze?
-Jasne. Dziękuje. – Uśmiechnęłam
się serdecznie.
-Do zobaczenia. – Pożegnał
się i zniknął w kłębie dymu.
Wróciłam do domu,
zjadłam coś i zaczęłam czytać książkę. Po około pół godziny, ktoś zapukał do
drzwi. Zawsze ktoś przeszkadza mi w czytaniu. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam
członka ANBU.
-Hokage wzywa. – Powiedział
od razu.
-Do. Dobrze. – Odpowiedziałam
i zaczęłam za nim iść.
Weszliśmy do biura.
Byli w nim Hokage, Tsunade, Kakashi, Jiraye, Asuma. Wszyscy spojrzeli na mnie.
Po chwili głowa wioski zaczęła mówić.
-Co to za techniki i
dlaczego ich nikomu nie pokazałaś? – Zapytał stanowczo.
Z oniemiałam. Przecież
sensei nie miał nikomu mówić. Dlaczego to zrobił, zaufałam mu. Nie odpowiedziałam
nic, co wkurzyło trochę Hokage.
-Pytam, co to? Z kąt je
masz? I dlaczego powiedziałaś o nich tylko Kakashiemu? – Chyba coraz bardziej
się denerwował, bo mówił coraz wyższym tonem.
-To nie jest nikogo
sprawa. Tylko i wyłącznie moja i senseia. – Odpowiedziałam.
Teraz Hokage już wybuchnął.
-Tu i teraz masz mi powiedzieć,
co to jest?! Inaczej sami pójdziemy poszukać! Mów! – Wrzasnął na mnie. – Czemu o
tym nikomu innemu nie powiedziałaś?!
-Nie pana sprawa. – Odgryzłam
się.
-Nie pyskuj młoda damo.
– Powiedział i uderzył mnie w policzek.
Dosyć mocno, bo
poczułam w tym miejscu pieczenie. Spojrzałam ze łzami w oczach na senseia. Nie potrafiłam
nic wyczytać z jego twarzy.
-Ufałam panu! – Krzyknęłam
i wybiegłam z gabinetu.
Usłyszałam, że ktoś za
mną wyszedł. Za chwilę przede mną stał sensei.
-Sakura słuchaj. – Zaczął,
ale ja nie chciałam go słuchać i już go wymijałam, ale złapał mnie za
nadgarstek. –Ja im nic nie mówiłem. Masz jeszcze ochroniarzy? – Zapytał.
-Nie. – Powiedziałam.
-Ktoś musiał nas
podsłuchiwać i opowiedzieć o tym Hokage, ale znam miejsce, w którym będziemy
mogli spokojnie ćwiczyć te techniki. Wiem, że ci na nich zależy. Jutro przyjdę
po ciebie, rano. Bądź gotowa. Dobrze? – Zapytał z lękiem w głosie.
-Dobrze. – Odpowiedziałam.
Puścił mnie i poszłam
do domu.
-----------------------------------------
Boże jakie krótkie mi te notki wychodzą. W ogóle miałam taką trudność z napisaniem tego rozdziału. Pierw nie mogłam wymyślić prezentów, potem jeszcze coś i tak wyszło, że ten rozdział nie wyszedł. Ale wybaczcie mi za to. Proszę. :) Postaram się, aby następny był lepszy, chociaż nie obiecuję. :)
Czekam na waszą ocenę w komentarzach i odpowiedzcie na ankietę.