wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 16

Przepraszam, przepraszam. Wszystko przez to, że nie mam kompa, a z Iri Akuma. Co chwila coś oglądamy. No dobra notka jest i następna pojawi się około. nie wiem za tydzień? Tak za tydzień. Proszę  bardzo. :D
Miłego czytania. Mam nadzieje, że mnie nie opuściliście. :)
---------------------------------------------------------------
Jak zawsze rano poczułam mocne uderzenie w brzuch. Oczywiście to był Amai, który, jak co rano budził mnie, skacząc na mnie.  Przekręciłam się i przykryłam głowę kołdrą.  Kot nie dawał za wygraną.
-Idziemy na misję! Idziemy na misję! – Krzyczał mi do ucha.
Odkryłam się i spojrzałam na niego.
-Nie idziemy, tylko ja idę. Ty zostajesz w domu tak, jak nakazał ci sensei. – Powoli ześlizgnęłam się z łóżka i podeszłam do szafy.
Amai ustał na półce, która była na wysokości mojej głowy.
-No proszę nie pokaże się. – Zrobił wielkie oczy.
-Nie! – Zrzuciłam go z półki i wyjęłam ubrania.
-Mogę się zmniejszyć i schować. Nikt mnie nie zobaczy.- W tej chwili zmniejszył się to rozmiaru porcelanowego słonika.
-Nigdzie nie idziesz.
Poszłam do łazienki umyłam się. Potem zjadłam śniadanie i poszłam po rzeczy na górę. Zeszłam na dół, chciałam już wyjść, ale ktoś złapał mnie za buta. Spojrzałam na dół i tak to był Amai.
-Proszę! – Powiedział szybko.
-Ale jak mi się pokażesz.  – Ostrzegłam.
Amai podskoczył i się zmniejszył. Wszedł do kieszonki mojej tuniki. Zamknęłam ją i wyszłam. Usłyszałam czyjś krzyk. Spojrzałam na Naruto, który rozmasowywał sobie nos.
-Ała. – Oznajmił.
-Przepraszam. – Wydukałam i poszłam przed siebie.
-Coś nie tak Sakura-chan? – Zapytał troskliwie.
-Nie. – Odparłam. – Chodź, bo się spóźnimy.
Naruto dogonił mnie i szedł w ciszy, co było do niego nie podobne.
-Coś się stało? – Zapytałam ze zdziwieniem.
Odwrócił szybko głowę w moją stronę i zaczął się uśmiechać.
-Nieee… - przedłużył słowo i zaczął się śmiać. Złapał mnie za rękę i zaczął biec. – Ale zaraz się spóźnimy! – Dopowiedział.
Biegłam równo z nim. W około pięć minut trafiliśmy do bramy. Stali już tam Sasuke i Kakashi-sensei. Mistrz spojrzał na nasze dłonie i zrobił dziwną minę. Szybko oderwałam od jego ręki, swoją i walnęłam go w głowę.
-Idziemy? – Zapytałam szybko.
-Tak.
Szaro włosy zaczął iść. Mieliśmy dojść do Iwagakure no sato. Mieliśmy zanieść tam zioła lecznicze i zwoje. Byłam na szarym końcu, jestem za wolna. Ciągle mówię sobie, żeby trochę poćwiczyć bieg, ale nigdy nie mam czasu. W pewnym Momocie wszyscy ustali, dobiegłam do nich. Spojrzałam pytającą miną.
Szłam, jak przedtem na końcu. Po chwili poczułam czyjąś obecność. Zerknęłam za siebie i zobaczyłam, jakiegoś białego pająka. Szybko odskoczyłam i uderzyłam go. Zaczęłam spadać z wysokości. Gałąź, gdzie jest gałąź! Zauważyłam, złapałam i przeskoczyłam na sąsiednią. Spojrzałam do góry. Drużyna walczyła, chciałam do nich pobiec.
-Nie tak szybko złotko. – Usłyszałam za sobą głos i zaraz zobaczyłam przed sobą postać.
Wyglądała jak baba, ale głos miał męski. Stał na wielkim ptaku.
-Zabawimy się? Nie wyglądasz na jakaś mocną. Szybko mi pójdzie i pójdę rozwalić tamtych. – Pokazał na górę.
Włożył ręce do kieszeni i po chwili wyszły z nich małe pajączki. Te ręce, nigdy ich nie zapomnę. Ja go znam! Deidara! Białe istoty szły w moją stronę. Trzeba uciec, zaraz wybuchną. Zaczęłam biec, na tyle, ile potrafiłam. Potknęłam się. Szlak! Byłam na najniższych gałęziach. Najniższych, które rosły, a ziemia była za jakieś pięć metrów.  Nie dam rady się przekręcić. Zabije się.
-Sakura-chan! – Usłyszałam krzyk Naruto.
Potem spadłam na coś miękkiego i spokojnie na ziemie. Usiadłam żeby zobaczyć, kto mnie uratował. Ptak, Deidara. Ale…. Czemu? Spojrzałam na niego pytająco, on zerknął.
-Uważaj na siebie. – Oznajmił spokojnie.
-Czemu ty mi pomagasz?! – Krzyknęłam na niego.
-Przysięgi się nie łamie. Wyrosłaś, dlatego cię nie poznałem. Czułem twoją obecność, wiedziałem, że żyjesz i to mi wystarczyło. Wszystko dzięki róże, pamiętasz ją?
Zaczęłam szukać jej w głowie. To ta z gliny. Zrobiłam minę jakbym odkryła nową wioskę.
-Jednak pamiętasz. – Zatrzymał się. – Nie ufaj wiosce Błysku. Twoi rodzice nie zdążyli ci tego powiedzieć.
-Dlaczego jesteś w Akatsuki? – Zapytałam niepewnie.
-Bo życie nie jest warte posłudze tym Kage.
-Ale ty byłeś dobry i pomagałeś …
-Tylko tobie, a życie zmienia ludzi. Nadal jesteś dla mnie jak siostra. Nie zapomnę o tobie. Jeśli nie będzie ci coś szło lub będziesz chciała uciec z wioski… Przyjdź do nas, może coś ci znajdę do roboty. Ale stań się jeszcze silniejsza. A teraz uważaj na siebie. – Nie zdążyłam nic powiedzieć, a on poleciał i zebrał swojego kolegę.
Ślad po nich zaginął. Siedziałam jak w transie zastanawiając się. Przysięga? Jaka przysięga? Od kiedy ci źli utrzymują przysięgi?  Co jest z nim nie tak?
-Sakura nic ci nie jest? – Przede mną pojawił się mistrz.
-Nie, jest dobrze.
Wstałam i zaczęłam iść. Złapał mnie za nadgarstek.
-Co do ciebie mówił?
Nie mogłam powiedzieć prawdy.
-Że mnie zabije. Jestem do niczego. – Szybko coś wymyśliłam.
-Na pewno? – Zapytał podejrzliwie.
Machnęłam głową i odwróciłam się
-Idziemy za kilka godzin zrobimy postój. – Oznajmił sensei.
Poczekałam aż pójdą przodem i zaczęłam iść za nimi rozmyślając.
Siedziałam na piasku w wiosce Piasku. Koło mnie siedział Deidara. Wyciągnął ręce przed siebie, pokazując te obleśnie języki.
-Fuj!! – Zaczęłam się brzydzić. – Jesteś dziwny!
Chłopak zaczął się śmiać.
-Ty te. Masz różowe włosy i nic nie umiesz.  – Pokazał mi język.
Odwróciłam się do niego plecami z obrażoną miną.
-Prze… - zaczął.
-Sakura wracamy do domu! – Usłyszałam krzyk matki.
Wstałam uśmiechnęłam się do Deidary.
-Do zobaczenia. – Pomachałam mu.
-Cześć wisienko. – Zaśmiał się i pomachał.
Wyszłam na dwór. Usiadłam w piasku i zaczęłam się bawić.  W pewnym momencie ktoś kopnął mój zamek. Cały piasek wleciał mi do oczu. Zaczęły lecieć mi łzy i zaczęłam płakać. Spojrzałam na chłopaka, który zepsuł mój zamek. Miał czarne włosy i był wysoki. Pokazał mi język i uciekł. Po dwóch krokach wpadł na Deidarę.
-Przeproś ją. – Powiedział spokojnie.
-Nie będziesz mi rozkazywał. – Oznajmił z wyższością w głosie.
-Przeproś ją! – Krzyknął Deidara. – Jak nie… - wyciągnął trochę gliny i nabrał do ust ręki.
-Dobrze, już dobrze. – Przestraszył się. – Przeprasza. – Powiedział mi szybko i uciekł.
Deidara podszedł do mnie i ukucnął. Zrzucił ze mnie piach. Wyjął glinianą różę.
-Jeśli będziesz ją miała, to ona będzie czuć twoje serce. Będę wiedział, że żyjesz. – Oznajmił z uśmiechem. – Jeśli coś ci się stanie, nie wybaczę sobie tego. Jesteś jak moja młodsza siostra.
-Dziękuję. – Uśmiechnęłam się serdecznie.
-Muszę iść. Mam misję. Do zobaczenia, kiedyś! – Pomachał mi i odszedł.
-Pa.
Reszta drużyny ustała na polanie, zeszłam do nich.
-Sakura idzie ze mną po drewno. Wy rozkładacie namioty. – Oznajmił Kakashi.
Poszłam za nim. Po kilku metrach ustał.
-O, co on cię pytał? Na pewno tyle razy nie powtarzał, że zginiesz. A potem bez żadnego draśnięcia zostawił cię pod drzewem.
-Mistrzu mi nie potrzebna jest pomoc. Poradzę sobie. – Oznajmiłam szybko.
-Jak spadłaś na nogi, kiedy leciałaś głową w dół? – Następne podchwytliwe pytanie padło z ust senseia.
-Zrobiłam fikołka o korę drzewa. – Uśmiechnęłam się serdecznie i zabrałam gałęzie, które były koło mnie i wróciłam na polanę.
Mój namiot był już rozłożony. Rzuciłam na bok gałęzie i weszłam do środka. Amai wyskoczył z mojej kieszeni.
-Pamiętasz go? – Zapytał spokojnie.
Machnęłam głową.
-Byłem wtedy, kiedy ci pomógł, dał różę i kiedy z nim rozmawiałaś. Miałem cię pilnować, by nic ci się nie stało. Twoi rodzice zaufali mi i złożył przysięgę. Sam nawet chciał żeby taka powstała. Jeśli zginiesz z jego ręki lub on będzie o tym wiedział, zginie. – Oznajmił stanowczo.
-A, jeśli nie będzie wiedział? – Zapytałam.
-Jeśli się o tym dowie. Musi znaleźć osobę, która to zrobiła. – Ciągnął wszystko jednym głosem.
***
Wybiegłam z domu. Nie pozwolę na to, on nie może odejść. W sercu podkochiwałam się w nim. On nie może odejść. Pada, najgorsze, co może być. Prawie przewracam się przez kałużę. Widzę go, wchodzi do lasu.
-Sasuke! – Krzyknęłam.
Odwrócił się. Zwolniłam, szłam powoli z Łazami w oczach.
-Nie odchodź. – Powiedziałam ledwo powstrzymując płacz.
-To nic nie zmieni. – Oznajmił chłodno, nawet nie patrząc mi w oczy.
-Ale…
-Odchodzę. – Powiedział i zniknął.
Rozpłakałam się i stałam ciągle w tym samym miejscu. Po kilku godzinach siedzenia poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłam się, stał tam Naruto. Przytuliłam się do niego.
-Co się stało? Czemu płaczesz? – Zapytał spokojnie.
-Sasuke…on…uciekł… - próbowałam coś wydusić.
-Co?! – Krzyknął.
-Proszę zrób to dla mnie i sprowadź go. – Wydukałam.
-No, co ty Sakura-chan dla ciebie wszystko! – Krzyknął z uśmiechem.
***
Usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i otworzyłam je. Stał tam Naruto, jakby przygotowany na jakąś misję. Zdziwiłam się, bo mi nikt nie powiedział.
-Co się dzieje? Masz jakaś misję? – Zapytałam szybko.
-Nie. Przyszedłem się pożegnać. – Powiedział smutno.
-Ale… Czemu?! – Krzyknęłam.
Łzy same napływały już do moich oczu.
-Wyruszam na trening z moim ojcem chrzestnym. Wrócę po nim. Nie martw się! – Uśmiechnął się do mnie.
-Na pewno?!
-Tak. Do zobaczenia! – Krzyknął i pobiegł.
Zamknęłam drzwi i osunęłam się na podłogę. Płakałam. Najpierw Sasuke, teraz Naruto. Dlaczego oni wszyscy mnie zostawiają? Ciągle zostaje sama. Rodzice umarli, przyjaciele zostawili. Poczułam, jak coś kładzie mi się na nogi. Amai.
-Nie martw się sensei. Damy radę. – Wyszczerzył swoje zęby.
-Dziękuję, ale nie wiem czy będę w stanie.

10 komentarzy:

  1. Smutna notka :< Niestety :D ale nie spodziewałam się, że Dei i Sakura mieli taką przeszłość ^^ Byłoby super, gdyby byli razem :D Teraz będę im kibicować :D
    Pozdrawiam gorąco i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie! To ma być NaruSaku :D Notka fajna jak zawsze :D Cóż jeszcze powiedzieć? No nic, czekam na nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Deisaku! <3 Jej ! <33 Popieram Kirei, Narusaku czy nie, kibicuje Deisaku! ;**
    Fajnie, że wróciłaś :D Ale trochę się pogmatwałam w notce... Bo w jednej chwili rozkładają namioty, zaraz potem Sasek odchodzi(ile oni mają teraz wgl lat?), a kilka chwil później NAruciak odchodzi na misję z Jirayą? Trochę jakby nie zjażyłam tematu, ale okej, może później będzie lepiej ;) No nic, to czekam do kolejnej notki, mam nadzieję za tydzień

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni wrócili z misji. Nic się na niej nie działo więcej, więc po co miałam opisywać.
      A Sasuke odszedł i po kilku dniach Naruto. :)

      Usuń
  4. Notka jest świetna a także smutna. Mam nadzieję że w kolejnej notce Naruto wróci do wioski (a może także opiszesz co się działo w tym czasie z Sakuro i trening Naruto). Oczywiście czekam na NaruSaku. Mam proźbe czy mogłabyś także pisać z perspektywy Naruto, bardzo bym się ucieszył. Pozdrawiam i oczywiście czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz że w sumie zastanawiałam się nad tym, czy nie pisać też z jego perspektywy? I wydaje mi się, że spróbuje. :)
      Ale jeśli mi nie wyjdzie, to nie bijcie za to, że będzie tylko z perspektywy Sakury. :)

      Usuń
    2. Oczywiście:D pozdrawiam i czekam na next.

      Usuń
  5. Smutna notka!! T^T popłakałam się:( Ale mam nadzieję że Naruto z treningu wróci cały i zdrowy do swojej Sakury-chan! :D I gomen ze tak pozno komentuje:( Moja wina... Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro została sama to może by ją do Akatsuki dać? :> Tak to było by coś! Czekam jak potoczą się dalej losy Sakury :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie zdradzę co się później stanie, bo już mam wszystko zaplanowane. teraz trzeba tylko napisać. :) ale coś mi nie idzie te pisanie, mam nadzieje, że jak będę na wakacje jechać to przeznaczę ten czas na pisanie. :)

      Usuń