Weszliśmy razem do zasłoniętego „pokoju”. Kozetka lekarska na środku, od razu koło niej
stołek, chyba dla mnie. Biały stolik zabiegowy, a pod ścianą trzy szafki
medyczne z asortymentem. Seiki podał mi biały kitel. Spojrzałam na niego
niepewnie.
-Jesteś najbardziej zaufaną osobą? – Zapytałam bardzo
podejrzliwie.
-Tak.
-Jeśli dowiesz się, kim naprawdę jestem, nie powiesz nikomu?
-Jeśli nie jesteś żadnym złoczyńcą, to nie.
-Pamiętaj, że bez żadnych zastrzeżeń mogę Cię zabić. – Uśmiechnęłam
się w myślach na jego chwilową przestraszoną minę.
-Jasne. – Odpowiedział bardzo poważnie.
Zdjęłam swój płaszcz, odkrywając przy tym charakterystyczne
włosy. Od razu zwrócił na nie uwagę i już go zatkało.
-Ty… Ty jesteś Sakura Haruno. – Zaczął dosyć cicho.
-Tak.
-Ale ty… Jesteś najlepszym medykiem… Ale jednak
zrezygnowałaś z działań ninja…
-Czy ty o mnie za dużo nie wiesz? – Poczułam się trochę
niezręcznie, skąd on o mnie tyle wie.
-Za dużo? Ty jesteś…
Znaczy bardzo inspirowałem się twoją osobą. Byłaś najgorsza w swojej grupie
wiekowej. – Spojrzałam na niego dość groźnie, nie musi mi tego przypominać. – Potem stałaś się lepszym medykiem niż sama
Tsunede-sama. A potem… Wszyscy plotkowali, że już nie chcesz być ninją i odchodzisz.
Nawet nie wiesz jak się wtedy rozczarowałem! Jak to było ćwiczyć u boku piątej
Hokage?
-Wiesz, co? – Spojrzał pytająco. – Spotkamy się kiedyś po
pracy… I wtedy Ci o tym opowiem. Teraz ranni czekają. – Mówiąc to zawiązałam
chustę na włosach. – Przyprować mi pacjentów. – Nakazałam.
-Tak jest. – Zasalutował, pokręciłam głową z zażalenia.
Z
trzydziesty ranny. Wszyscy są tak pokaleczeni, że trzeba dawać im śpiączki. Jak
można ranić bezbronnych ludzi! Przecież to nawet shinobi nie byli. Aż brak mi
słów. Poczułam jak pacjent się poruszył, z zmęczeniem stwierdziłam, że jest już
wyleczony. Odeszłam od niego i chciałam sięgnąć tasiemkę do odznaczenia pac
jęta, ale zrobiło mi się ciemno przed oczami. Gdyby nie Seiki wylądowałabym na
ziemi. Za dużo chakry zużyłam. Usadził mnie na stołku. Sam odznaczył pacjenta i
wyszedł za parawan.
-Czy są jeszcze bardzo ranni? – Zwrócił się do jakiegoś
innego lekarza. – To na dzisiaj koniec! -
Po chwili znowu zawołał. Zasłonił parawan i spojrzał na mnie. – Zaprowadzić Cię
do pokoju?
-Nie trzeba. – Zdjęłam chustę i kitel. Ubrałam maskę i
płaszcz. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. – Nakaż reszcie, żeby w bardzo złych
przypadkach przyszli po mnie. Godzinka snu mi wystarczy na jednego pacjenta.
Dołożyć asortyment i zetrzeć podłogę oraz krew z brudnych narzędzi, pamiętajcie
o dezynfekcji. – Ruszyłam do zlewu. Znowu mi się zakręciło w głowie, ale szybko
złapałam umywalki. Błagam niech tego nie zauważy.
-Chyba jednak nie dojdziesz, co? – Jednak muszę zdać się na
jego rękę.
-Głupio mi prosić… Ale… Czy mógłbyś zaprowadzić mnie do
pokoju? – Odetchnęłam.
-Do usług Sakura. – Szepnął mi do ucha.
-Ale bez takich. – Zakazałam ręką. Umyłam dłonie i
odwróciłam się do niego. Ten wziął mnie na ręce i wyszedł. Inni lekarze
patrzyli na nas z zdziwioną miną.
-Czy coś się stało? – Podbiegł jeden. Starszy, widać, że to
jakiś większy przywódca.
-Nie. Wszystko dobrze. Tylko wyczerpałam za dużo chakry. –
Oznajmiłam spokojnie. – Seiki zaprowadzi mnie do pokoju i zaraz wróci. –
Uśmiechnęłam się.
-Nie. Seiki ty też odpocznij. Dużo pomagałeś naszej Amsie.
-Dziękuję. – Odpowiedział chłopak.
Wyszedł z tego całego chaosu i zaczął kierować się wąskim
korytarzem. Mało oświetlone, bez okien. Ten cały budynek, jakby był
przygotowany na wojnę. Przez drogę nie odzywał się. Co było dziwne. Spojrzałam
na niego. Patrzył przed siebie z zastanowieniem. Chyba poczuł na sobie mój
wzrok, bo spojrzał na mnie i od razu uśmiechnął się.
-W ogóle wiesz gdzie jest mój pokój? – Zapytałam rozbawiona.
-W sumie to nie. Zapomniałem, że niosę Cię do niego. –
Zaczął się śmiać.
-To gdzie mnie prowadziłeś? – Zadałam dość spokojnie
pytanie.
-Do mnie.
-To proszę wróć się i skręć w tamte lewe skrzydło. Jednak
nadal chcę wrócić do mojego pokoju. – Oznajmiłam bardzo miło.
Z niezadowoloną miną zawrócił i poszedł drogą, którą
nakazałam.
-To tu. – Pokazałam na drzwi. Spojrzał niepewnie. – No właź
tam i mnie zostaw. – Powiedziałam wyższym tonem.
Czarnowłosy lekko speszony odwszył drzwi wszedł. Usadził
mnie na łóżku. I już chciał wyjść…
-U Tsunade-sama było bardzo trudno. – Zaczęłam. Odwrócił się
zszokowany, ja tylko uśmiechnęłam się, zdejmując maskę.
-Ty pamiętasz o tym. Myślałem, że już mi nie opowiesz. – Uśmiechnął
się jak pięcioletni dziecko.
-Pamiętam, pamiętam. Nie wiem czy dałbyś radę u niej
ćwiczyć. – Wybuchłam śmiechem na jego minę. Wyrażała niesmak, ale jednak i
trochę uśmiechu na twarzy. – Usiądź. Nie bój się, ja nie gryzę. – Poklepałam
miejsce koło siebie. Po chwili zajął je.
-Ile godzin dziennie ćwiczyłaś? – Zadał pytanie.
-Trzy, cztery? Zależy, kiedy szłam na misję. Tylko, że po tym
treningu miałam jeszcze jeden trening.
-Jaki?! – Zapytał bardzo zaciekawiony.
-Z moim senseiem. Uczył mnie obrony i te sprawy.
-A Hokage-sama wrzeszczała na ciebie?
-I to ile razy. Inaczej się nie da nauczyć. Musi ktoś na
ciebie krzyczeć. –Uśmiechnęłam się.
-Na… naprawdę? – Zapytał lekko przerażony.
-A czy wyglądam jakbym kłamała? – Odwróciłam się, by nie
zobaczył jak się śmieje.
-Śmiejesz się. To znaczy, że kłamiesz! – Wrzeszczał jak
dziecko.
-Ile ty masz lat? Pięć? – Zapytałam znowu spoglądając na niego,
ale nasze twarze bardzo się do siebie zbliżyły.
-Nie. Jestem o dwa lata od ciebie starszy. – Zalotnie
wykrzywił usta.
-Więc powinieneś być mądrzejszy ode mnie. Ale tego nie
pokazujesz.
-Nie pokazuje? Chcesz się zmierzyć?
-Nie. Nie chce powykrzywiać twojej pięknej buźki.
-Pięknej? Sugerujesz coś?
-Nic. – Zaśmiałam mu się w twarz.
-No ja myślę!
Obydwoje wybuchliśmy śmiechem. Dość miło mi się z nim
rozmawiało. Spojrzałam na niego przez załzawione oczy, oczywiście od śmiechu.
-Chciałbym wiedzieć o tobie wszystko. – Oznajmił mi
wycierając łzy z oczu.
-Musiałbyś rozmawiać ze mną przez całe kilka dni. – Uśmiechnęłam
się.
-Dla mnie to nie problem. Masz jakiegoś wroga? Kogoś, kogo
chciałabyś zabić? – Naprawdę. Chce wiedzieć takie rzeczy? Oj nie znamy się na
tyle, bym mu mówiła o tym.
-Tak. Nie ważne, kto to. A ty? – A to mnie dość ciekawiło.
Czy taki chłopak jak on? Czyli miły, dziecinny, chce kogoś zabić.
-Mam. Dediara Douhito. – Zamurowało mnie. Wiem, że on odszedł
z wioski, ale on chyba nikogo tu nie zrobił. A może… - Zabił kilka bliskich mi
osób. Był moim przyjacielem. Taki mi przyjaciel… - prychnął. - Zabił wszystkich
z naszej paczki.
-A ty? Obroniłeś się? – Przerwałam mu.
-Nie. Powiedział, że mam udawać martwego do czasu, aż
zabiorą mnie do szpitala. I tak zrobiłem. Nie wiem, czemu mnie zostawił. Mówił
coś, że jesteśmy przyjaciółmi od dziecka i nie ma aż tyle nienawiści, żeby mnie
skrzywdzić. Ty go znałaś, prawda? Kilka razy nie mógł wyjść z domu, bo
opiekował się tobą. Nawet nie wiesz ile historii od niego o tobie słyszałem.
-W, jakim sensie? Dobrym czy złym? – Zapytałam z lekką
ironią.
-On Cię ubóstwiał! Potrafił mówić o tobie przez całe 24
godziny. Wszyscy już mieli tego dosyć. „A Sakura powiedziała, że mnie lubi.” „A
Sakura zasnęła mi na rękach.” „A Sakura zrobiła specjalnie dla mnie zamek z
piasku.” Zawsze śmieliśmy się z niego i nie wierzyliśmy mu. Ponieważ nigdy go z
tobą nie widzieliśmy. Myśleliśmy, że udaje, by zaimponować innym. Ludziom z innych,
lepszych klanów. Jak zaczynał coś o tobie mówić zawsze wszyscy zaczynali się
rozchodzić. Tylko ja zostałem. Ludzie zostawili go i mówili, że jest kłamcą.
Byłaś dzieckiem bardzo wielkich ninja i dlatego, jak ktoś się z tobą pokazał
był wielbiony przez resztę. Ale Deidary nikt, nigdy z tobą nie widział. Ale ja
jednak mu wierzyłem. I teraz chce cię zapytać. To prawda, że cię znał? – Miał
smutną minę. Widziałam jak jego oczy się błyszczą od łez, ale te jednak były ze
smutku po danej osobie. On nie chciał go zabić. Prawda? Dlaczego niby Deidara
miałby zabić swoich przyjaciół. A może jednak nikt nie był jego przyjacielem?
Może udawali, albo trzymali się z Seiki, a on był dodatkiem? – To była nieprawda??
– Zapytał cicho. Zapomniałam. Zamyśliłam się.
-To była prawda. Znałam go. – Odpowiedziałam. – On nie zabił
swoich przyjaciół. On zabił ludzi, którzy trzymali się z tobą, a nie z nim. On
był tylko dodatkiem, z którego nikt nie korzystał. Był odpychany. Mówię, co myślę,
ale przypomnij sobie, jak wyglądały wasze wspólne wyprawy. Całą paczką. On
pewnie był na boku i nikt z nim nie rozmawiał. Nawet ty. Przypomnij sobie! Ja wiem,
co on czuł! Rozumiesz! – Zaczęłam płakać, ale dlaczego? – On nie wiedział, co
to prawdziwa przyjaźń. Może i mu wierzyłeś i byłeś najbliższą osobą. Ty go nie
olałeś. Dlatego ciebie nie zabił. Zapamiętaj to sobie. Tylko, dlatego! – Pociągnęłam
nosem i wytarłam łzy.
-Masz rację. Przepraszam. Nie płacz, proszę. – Zbliżył się
do mnie. Zaczął ścierać łzy i usłyszałam jak drzwi się otworzyły.
-Amsa! – Zawołał Naruto. Zrobił bardzo zdziwioną minę. Po
chwili widziałam już złość w jego oczach. – Co ty jej zrobiłeś?! – Wrzasnął w
stronę Seiki i zbliżył się do niego. Czarnowłosy oberwał w twarz.
--------------------------------------------------------------------------------
Wróciłam i przepraszam, ze opóźniło się to o tydzień. Na prawdę gomen!!!!!! :)
Ale jestem i już nie odchodzę. :)
Mam nadzieje, że moi czytelnicy mnie nie zostawili i nadal będą mnie czytać. Więc piszcie swoją opinię! Nawet nie wiecie, jak wasze komentarze podnoszą na duchu. :D
O masakra!! O.o Już widzę jak Naruto idzie do Seikiego i rozszarpuje go na strzępy! Jestem taka ciekawa co będzie dalej!! Jak mogłaś w takim momencie przerwać :) Oczekuje z niecierpliwością na next :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJeju! Jak fajnie że nowy rozdział! Mam nadzieję, że kolejne będą regularnie dodawane ;)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału... Za krótki, zdecydowanie! Seiki jest śliczny ;* A rozdział świetny, ale kończyć w takim momencie? Szok! Już to sobie wyobrażam co będzie dalej z czarnulkiem jak Naruciak się do niego dorwie ^^ Czekam, i powodzenia w pisaniu!!
teraz już będę bardzo, ale to bardzo, starać się, żeby nowe rozdziały pojawiały się co tydzień. :)
UsuńCieszę się że wruciłaś i napisałaś nowy rozdział, co do niego to bardzo mi się podoba, nie mogę doczekać się co będzie dalej. Pozdrawiam i czekam na next.
OdpowiedzUsuńPostaraj się pisać częściej rozdziały ( to opowiadanie wciąga. :D)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cie też na mój blog, dopiero się rozkręcam, ale będzie mi miło, jeżeli wpadniesz. ;)
http://naruxsaku-love.blogspot.com
JEŚLI SEIKI JEST TAK PRZYSTOJNY JAK TEN ZEGZIAK ZE ZDJĘCIA, ZAMIENIŁABYM GO ZA SASUKE!!!!
OdpowiedzUsuńNie, no żart XD
Wiesz przecież, że lubię Sasuke ;3
Ale Seiki jest taki sjdfnskjfnkfnewlfknj ♥♥
Nadrabiam ^^