-Tak.
Naruto nadal nie rozmawiał z Sasuke. Gdy wróciliśmy do
pokoju położyłam się i o dziwo szybko zasnęłam.
Otworzyłam szeroko oczy i w szybkim tempie zmieniłam pozycje
z leżącej na siedzącą. Nie równo oddychałam. Już któryś raz z kolei śni mi się ta
sama przygoda. Moi rodzice umierają. Nasz dom wybucha. A ja prawie siłą jestem
zabierana z wioski. Bez rozmowy z raikage, bez pożegnania się z wszystkimi.
Spojrzałam na materac senseia. Nie spał siedział i miał podniesiony wzrok na
mnie. Prawdopodobnie czytał książkę, bo miał ją w ręku.
-Co jest? – zapytał dość troskliwie.
-Nic. Już dobrze.
Przeniósł wzrok ze mnie na książkę.
//wspomnienie//
-Jestem Kurenai Yuhi. A ty? – przy tym podała mi rękę.
-Sakura Haruno. – odwzajemniłam to i podałam jej rękę.
-Pójdziesz z nami do Konohy.
Po usłyszeniu tego słowa zabrałam rękę. Pewnie ze
strachu. Spojrzałam na twarz kobiety, była lekko zawiedziona i zdziwiona.
Spojrzałam na Kakashiego, patrzył na kobietę. A ich tworzysz biegał w tą i powrotem.
-Co tu taka cisza? – zapytał podchodzący do nas
Jiraya-san.
Spojrzał na wszystkich i ukucnął przede mną.
-Co jest śliczna? – nie odpowiedziałam nie miałam
zamiaru. – Nie możesz z nami nie rozmawiać.
Kiedy usłyszałam wcześniejsze słowa kobiety: „Pójdziesz z nami do Konochy.” Nie mogłam z siebie nic wydusić. Kakashi-sensei chciał wstać i mnie
zostawić. Złapałam go za nadgarstek. Spojrzał na mnie.
-Widzę, że cię polubiła. Będziesz się nią opiekował
przez całą drogę. – Jiraya-san zwrócił się do Kakashiego. –Idziemy.
Mężczyzna pociągnął mnie za rękę tym samym ustałam.
Nie chciałam się ruszyć, ale sensei był silniejszy i zaczął mnie ciągnąć. Kiedy
zobaczyłam, że nikogo to nie interesuje. Zaczęłam krzyczeć.
-Nigdzie z wami nie idę! Tu jest mój dom nie jakaś
Konoha!
Poczułam łzę lecącą po moim policzku. Wszyscy jak
na komendę odwrócili się w moją stronę.
-Twoi rodzice tego chcieli. – odpowiedział mi
łagodnie senin.
-Nie wierze wam.
Wolną ręką ocierałam łzy lecące z moich oczu.
-Proszę.
Pokazał mi jakiś papier podpisany przez moich
rodziców. Widniał na nim napis:
Chcemy żebyście zabrali ją do Konohy.
-Już nam wierzysz?
Pokiwałam głową.
Wszyscy szli dosyć szybko. Ja dreptałam za nimi.
Ciągle się potykałam o swoją sukienkę i widziałam zamazany obraz przez ciągłe
łzy spływające z oczu. Mama ubrała mi sukienkę, bo było jakieś święto wioski, a
potem musiałam iść do mojego nauczyciela. W pewnym momencie przewróciłam się na
drogę. Nikogo to nie zainteresował, więc tylko wstałam i poszłam dalej. Byłam
już całkowicie zmęczona łzy napływały do moich oczu, które same się zamykały.
Stwierdziłam, że nie idę dalej. Poszłam na bok drogi, usidłam i próbowałam nie
zasnąć. Kakashi-sensei wymienił kilka zdań z Jirayom-senei i zaczął iść w moją
stronę. Ukucnął.
-Co się stało?
-Jestem zmęczona. Nie dam rady dalej iść. A wy
nawet nie zwracacie na mnie uwagi.
Nadal mówiłam w płaczu i wycierałam oczy. Nie każdego
dnia człowiek widzi jak jego rodzice umierają.
-Nie możemy
się teraz zatrzymać. Jedynie mogę cię ponieść.
Spojrzałam
na jego twarz albo pół twarzy przecież połowę miał zasłoniętą. Uśmiechał się.
Kiwnęłam głową i wziął mnie na barana. Dogonił resztę. Głowę miałam odwróconą w
przeciwną stronę drużyny. Obiecałam sobie, że nie zasnę. Jednak za chwile pogrążyłam
się we śnie.
Obudziłam
się leżałam przykryta kocem, znajdowałam się w namiocie. Przetarłam oczy i
wyszłam z niego. Koło namiotu siedział czytający Kakashi-sensei. Spuścił wzrok
z książki na mnie.
-Jest
noc możesz spać. –oznajmił mi.
Pokręciłam
przecząco głową. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Dlaczego
ktoś zabił moich rodziców? – zapytałam cicho, lecz tak żeby usłyszał.
-Wiesz
w życiu są ludzie dobrzy i źli. Jedni chcą zabijać inni od tego odbiegają.
Wyszłam
z kocem z namiotu i usiałam koło senseia.
-Niektórzy
zabijają bez powodu inni mają ku temu cel. Twoich rodziców zabito ku jednemu
celowi.
-Jakiemu?
-Byli
zbyt zdolni, a w twojej wiosce nie lubili takich ludzi. Tylko raikage uwielbiał,
ale nie inni Jounini.
-Jeśli
moi rodzice o tym wiedzieli to, dlaczego nie uciekali?
-Ponieważ
są oddani swojej wiosce. Ale chcieli ciebie chronić wysłali list do nas i także
umarli.
-Dlaczego
umarli dla mnie?
-Dlatego,
że jeśli by nadal żyli ciągnęliby za sobą kres nieszczęść. Czego nie chcieli.
-Jakich
nieszczęść?
-Mogli
by zacząć cię porywać i prosić o okup. Mogliby próbować ciebie zabić.
-Dlaczego?
– dopytywałam się.
-Kochali
cię nad życie i nie chcielibyś miała takie kłopoty. A inni chcieliby ci coś
zrobić żeby twoi rodzice sami prosili o śmierć.
-I,
dlatego zabili moich rodziców?
-Jestem
pewny, że oni dali by sobie radę z nimi, ale woleli umrzeć.
-I mnie
zostawili.
-Nie
myśl, że zrobili to po to byś została sama. Chcieli cię chronić.
-Znał
pan moich rodziców?
-Mój
kolega znał. Opowiadał mi o nich.
-Dziękuje.
– spojrzał na mnie pytająco. – Że pan mnie uratował.
//Wspomnienie//
Spojrzałam
jeszcze raz na senseia. Siedział czytając książkę. Położyłam się i dalej
spałam. Obudziłam się wczesnym rankiem. Przetarłam zaspane oczy i rozejrzałam się
po pokoju. Sensei nadal siedział i nadal czytał tą książkę. Czy on w ogóle śpi?
Zauważył, że wstałam. Stwierdziłam to po tym, że zaczął się na mnie patrzeć.
Miło się przywitał i kazał powoli się ubierać i spakować. Po zrobieniu tego
poszłam do pokoju kolegów z drużyny. Już przed drzwiami słyszałam wrzask
Naruto. Bez pukania weszłam do pokoju. Po przekroczeniu progu, zaatakowała mnie
poduszka. Spojrzałam na osobę, która to rzuciła, oczywiście był to Naruto.
-Naruto!
– wrzasnęłam.
-Sakura-chan.
– spojrzał ze zdenerwowaniem, a po chwili piszczal z bólu. Sasuke zaczął
pakować wszystko do swojego plecaka.
Resztę
drogi spędziliśmy nie rozmawiając ze sobą. Byliśmy już tak zmęczeni, że nawet
po Sasuke było to widać. Ale sensei mówił, że już niedługo będziemy na miejscu
i mamy wytrzymać. Spojrzałam na słońce,
potem przed siebie i… I zobaczyłam bramy mojej wioski. Ja ich pamiętałam, a czy oni mnie? Weszliśmy
przez bramę. Wszyscy przywitaliśmy się ze strażnikami. Sensei powiedział w
jakiej sprawie przybyliśmy. Co jakiś czas, któryś z ochroniarzy patrzył się na
mnie.
-Imiona
poprosimy. – powiedział jeden z ochroniarzy.
Zawsze
wypytują się wszystkiego jak ktoś przychodzi.
-Kakashi
Hakate. A moi podopieczni Sasuke Uchiha, Naruto Uzumaki i Sakura Haruno.
Jeden z
ochroniarzy wzdrygnął się na moje imię i od razu spojrzał. Ja tylko serdecznie
się uśmiechnęłam. Zaprosili nas do wioski. Zaproponowali nam zaprowadzenie do
biura Raikage. Sensei odmówił. Dodarliśmy do biura bez żadnych sprzeczek.
Kakashi zapukał do drzwi. Nie usłyszeliśmy odpowiedzi, ale drzwi się otworzyły
i zobaczyłam w nich pomocnicę raikage.
-W,
czym mogę pomóc?
-Przybyliśmy
z listem dla Raikage z Konohy.
-Raikage
ma teraz trening ze swoim uczniem. Mogę tam pana zaprowadzić.
-Dziękujemy.
-----------------------------------------------------------------------------
Oto nowa notka. A że za kilka dni święta życzę wam Wesołych Świąt, spełnienia marzeń, dużo prezentów pod choinkę. I żebyście spędzili je z rodziną. :)
Świetna notka jak zawsze!! Ciekawe co tam u Raikage xD Pozdrawiam! I także życzę Wesołych Świąt!!!
OdpowiedzUsuńNotka super oczywiście czekam na next i również życzę wesołych świąt :) Pozdrawiam serdecznie ;]
OdpowiedzUsuńNaprawdę współczuję Sakurze, że zamordowano jej rodziców :<. Ja bym się chyba załamała. Czekam na następną notkę!
OdpowiedzUsuńDzięki za życzenia i również życzę Wesołych Świąt :D
Heeello! ZOSTAŁEŚ/EŚ NOMINOWANY do Liebster Award. Aby zapoznać się ze szczegółami zapraszam do mnie: http://daraku-tenshi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWitam (:
OdpowiedzUsuńZamawiałaś u nas szablon, jednak głupia Luca nie zauważyła wcześniej. Chciałabym się tylko spytać, czy zamówienie jest aktualne?
Całuję, Luca. x
http://rainbow-zombies.blogspot.com