sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 7

Dotarliśmy na dach. Nikogo tam nie było więc usiedliśmy i czekaliśmy na senseia. Co chwila słyszałam jak Naruto ma dość czekania. W sumie to też miałam już dosyć. Miał tu na nas czekać, a nie my na niego. Sasuke jak zawsze nic nic nie mówił i miał taki sam wyraz twarzy jak zawsze. Przed nami pojawił się siwowłosy mężczyzna. To był Kakashi-sensei. On ma być naszym nowym seneiem?
-Witajcie. Przepraszam za spóźnienie. Napotkałem starszą panią i poprosiła mnie o pomoc. Nie mogłem odmówić. Nazywam się Kakashi Hatake. Możecie się przedstawić. Możesz zacząć. - Wskazał na Naruto.
-Jestem Naruto Uzumaki! I chce zostać hokage! - wrzasnął.
-Dobrze. Proszę następny. - pokazał Sasuke.
-Nazywam się Sasuke Uchiha. Mam marzenie kogoś zabić.
-Yhy... Teraz ty. - pokazał na mnie.
-Jestem Sakura Haruno. Nie mam marzeń ani hobby.
-Jasne. To nie jest jeszcze koniec waszego egzaminu na genina. Muszę sprawdzić czy na pewno możecie być w mojej drużynie. Jutro rano przejdziecie test.
-CO?! Jak to to jeszcze nie koniec?! - Naruto jak zawsze nie wytrzymał.
-Tak po prostu. Spotkamy się jutro. A jeszcze coś nie jedzcie rano śniadania.
-Ale.. - Naruto chciał jeszcze coś powiedzieć, ale mistrz zniknął w dymie. - Nic o nim nie wiemy.
-I nic się nie dowiesz. Jutro na pewno nie zdasz. - oznajmił Sasuke swoim spokojnym głosem.
-Ja.. Zobaczymy.
Sasuke wstał i poszedł w stronę domu.
-Sakura-chan może pójdziemy gdzieś razem. Jutro czeka nas trening więc możemy dzisiaj odpocząć. - Naruto ciągle drapał się w tył głowy.
-Czemu nie.
Poszliśmy się przejść.

Rano przeciągnęłam się na łóżku. Spojrzałam na zegarek. Była czwarta, mieliśmy się spotkać o szóstej. Powoli ześlizgnęłam się na podłogę. Podeszłam do szafki i wyjęłam ubrania od Tsunade-sensei. Skierowałam się do łazienki. Wzięłam nie za zimny prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół. Otwierając lodówkę przypomniało mi się co mówił mistrz. Od razu ją zamknęłam. Weszłam na górę i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Spojrzałam na leżący kunai z różową wstążeczką. Rodzice pewnie byli by ze mnę dumni. Zostawiłam go tam gdzie powinien leżeć czyli na półce. Spojrzałam na zegarek, wskazywał 5:30. Poszłam powolnym krokiem do drzwi. Zamknęłam je i przypadkiem na kogoś trafiłam. Oczywiście to był mój "ochroniarz" jak to nazwał hokage.
-Gdzie się wybierasz? - zapytał jak zawsze srogo. On nigdy mi nie ufał. 
-Na trening, będę z Kakashim-sensei. Jest moim nowym mistrzem.
-Dobrze. Ale i tak muszę być z tobą za nim on przybędzie. 
Spojrzałam na niego niezadowolona. Przez te porwanie nie mogłam sama przejść nawet do drzwi wejściowych do Naruto. Na moją minę tylko odpowiedział. 
-Takie mam rozkazy. 
Szedł koło mnie, co jakiś czas spoglądał na mnie. Patrzyłam ciągle przed siebie.
-*Nienawidzę jak za mną chodzą.*
Doszliśmy do dużej polany w lesie. Tam byli już Sasuke i Naruto. Podeszłam do nich i położyłam rzeczy koło ich plecaków. Od wejścia do lasu nie było już przy mnie jounina. Wiedziałam że jest nie daleko mnie. Nie odszedłby tak od razy bez zobaczenia innego z wyznaczonych osób do mojej ochrony. 
-On zawsze się spóźnia?
Zapytał nas z niesmakiem Naruto. Wzruszyłam ramionami i spojrzałam przed siebie. Czekaliśmy jeszcze długo. Usłyszeliśmy szelest liści. Pewnie jounin zszedł z warty. 
-Nie uwierzycie spotkałem po...
-Spóźniłeś się! - wrzasnął Naruto. 
-Dobra zacznijmy od początku. To są dzwoneczki. - wyjął przedmioty z kieszeni.
-Czemu są tylko dwa? - zapytałam przerażona. 
-Ponieważ tylko dwoje z was będzie geninami lub jedna albo żadne z was. Ten kto nie zdobędzie dzwoneczka wraca do akademii. Kto zdobędzie dzwoneczek. Zje w spokoju śniadanie. A kto nie da rady będzie siedział i patrzył na resztę. Nastawie zegar na trzy godziny. Więc zaczynamy na słowo "start". - cały monolog  mówił bez emocji. - Start.
Wszyscy się schowali. No prawie wszyscy. Naruto stał za senseiem. Zaczął się wydzierać. Sensei tylko się obrócił i ustał na przeciwko niego. Powiedział coś o jakiś zasadach, że po skończeniu egzaminu na geninia nie można tak odstawać od grupy. włożył rękę do swojego plecaka leżącego koło niego. Po twarzy Naruto wy wnioskowałam, że się denerwuje tak jak i ja. Szaro włosy nie zdejmował wzroku z Naruto. Powoli coś wyjmował. Mocnym ruchem ręki otworzył książkę i zaczął ją... Czytać? Tego się nie spodziewałam po takim zdolnym jouninie. Naruto znowu zaczął wrzeszczeć, że jest jego przeciwnikiem. Sensei tylko powiedział, że chce doczytać. Blond włosy zaczął biec w jego stronie. Kaksahi w ostatniej chwili, nawet nie zdziwiony, wyciągnął rękę i zatrzymał atak. Naruto chciał kopnąć go nogą. Ale jedynie zrobił fikołka i wylądował na plecach. Kakashi-sensei zniknął. Naruto zrobił zdziwioną minę i usiadł na ziemi i na coś czekał. Zauważyłam jak krzaki ruszają się w moją stronę. Chciałam już uciec, ale złapał mnie za nadgarstek. Druga ręką zakrył usta. Spojrzałam na czarno włosego.
-Naruto jest głupi. Ale my możemy zacząć działać razem. Chyba że też się tak wygłupi i nic nie robiłaś przez rok. - szepnął mi do ucha.
Potrząsnęłam przecząco głową.
-Obmyśliłem plan...
Po opisaniu mi całego planu spojrzałam na siedzącego Naruto.
-A nie uważasz, że w jednej części Naruto jest nam potrzebny?
Pierwszy raz wyczytałam z jego twarzy pytające spojrzenie.
-Przynęta? - zapytał.
-Tak.
-Dobra.
Spojrzałam na blond włosego. Rozglądał się po całym polu pewnie nas szukał. Po długim przyglądaniu się, zobaczył mnie. Wskazałam żeby do nas dołączył. Powoli wślizgnął się pod krzaki.
-On też tu jest? - zapytał zdziwiony.
-Przestań będziemy współpracować.
Sasuke przedstawił plan. Naruto przytaknął, ze rozumie.
-Więc zaczynamy.
Naruto wyszedł na pole i zaczął wydzierać się że Kakashi-sensei ma walczyć, a nie chować się. Tak jak przy puszczaliśmy po paru chwilach wyszedł z kryjówki. Zaczął znowu walkę z Naruto. Sasuke wybiegł i zrobił Gokyakyo no Jutsu. Wielka kula ognia poleciała na Naruto i mistrza. Blond włosy ledwo uniknął ataku przyjaciela. Mistrz zrobił to bez problemu. Kiedy zaczął uciekać zaczęłam rzucać kunai i shurikeny. Tak jak i z atakiem Sasuke poradził sobie bez problemu. Po strzałach Naruto wykonał Kage Bunshin no Jutsu. Kolny leciały w stronę mistrza. Sasuke pokazał mi, że mam nadal rzucać, a sam znowu wykonał Gokyakyo no Jutsu. Teraz szaro włosy miał już dość większy problem, ale jednak udało mu się uciec. Zeskoczył na ziemie i wszyscy usłyszeliśmy dzwonek.
-Nikomu nie udało się zdobyć dzwonka, ale dam wam jeszcze jedną szansę jutro. Naruto poradził sobie najgorzej, dlatego nie będzie jadł śniadania. - podał mi i Sasuke pudełka. - Żebym nie widział jak dokarmiacie kolegę, bo wtedy nie będzie drugiej szansy.
Spojrzeliśmy na siebie ze strachem. Sensei zniknął, a my usiedliśmy koło siebie na ziemi. Zaczęłam jeść, tak jak i Sasuke. Spojrzałam na Naruto, któremu leciała ślina z buzi i burczało w brzuchu.
-Czujecie gdzieś chakre mistrza?
Zaprzeczyli. Wyjęłam przed siebie pałeczki z jedzeniem .
-Sakura, jak się sen...
-Jesteś moim przyjacielem nie mogę patrzeć jak jesteś głodny, a my jemy.
Jedliśmy całe śniadanie wspólnie. Sasuke także się podzielił jedzeniem z Naruto. Kiedy byliśmy już przy końcówce i blondyn chciał wziąć ostatni kęs, przed nami pojawił się sensei.
-Co to ma być? - zapytał srogo.
Wszyscy razem drygnęliśmy się na jego głos.
-Mówiłem nie częstować Naruto.
Blond włosy wyrzucił do pudełka jedzenie.
-Ja nie jem tylko na to patrzyłem.
-Jadł, bo jest w naszej drużynie. - od powiedział jak zawsze lodowatym głosem.
-Przeszyliście test genina. - Pokazaliśmy nasze zaskoczenie na twarzy. - Pokazaliście ze jesteście drużyną, działaliście razem i dzieliliście się posiłkiem. Od jutra zaczynamy  wspólne treningi i misje. Idę do Hokage. Żegnajcie.
Zniknął w dymie. Spojrzeliśmy na siebie.
-Czyli od dzisiaj jesteśmy drużyną! Jej! - Naruto wrzasnął do mojego ucha.
-----------------------------------------------------------------------------------
Zauważyłam że więcej osób ogląda mojego bloga. Ale mało kto komentuje. Ludzie nie bójcie się ja będę się cieszyła jeśli ktoś da mi komentarz. Jeśli komuś się coś nie podoba to proszę to napisać. Spróbuje to zmienić. I dziękuje jeśli ktoś zaczął to czytać.

Jeśli macie jakieś pomysły co do pierwszej misji. Jaką mogli by mieć. Ja nie mam zielonego pojęcia o czym napisać. Jeśli mi pomożecie będę wdzięczna. Jeśli nie postaram się coś sama wymyślić. 

2 komentarze:

  1. Heh:) Mam taki sam problem na moim blogu dużo wejść mało komentarzy, więc nie jesteś sama. Co do notki świetnie opisane wszystkie sytuacje:) Pozdrawiam życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak więc witam. Trzy dni zajęło mi przeczytanie tego opowiadania jednak w końcu przezwyciężyła moje lenistwo i jestem już na bieżąco ^^ Co to bloga to jest ciekawy pomysł. Od teraz będę się starała dodawać komentarze co notkę ;) Niestety nie mogę ci pomóc jeśli chodzi o pomysł na misję. Lubię nie wiedzieć co będzie dalej, nienawidzę spojlerów więc czekam aż sama coś wymyślisz i mnie miło zaskoczyć ;D Jeśli masz ochotę to zapraszam również do mnie: http://deidara-opowiadanie-autorka.blogspot.com/
    Czekam na twoją opinię mojej twórczości :)

    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń