-W, czym mogę pomóc?
-Przybyliśmy z listem dla Raikage z Konohy.
-Raikage ma teraz trening ze swoim uczniem. Mogę tam pana
zaprowadzić.
-Dziękujemy.
Całą drogę przyglądałam się biurowi. Teraz wyszliśmy na pole
treningowe. Był tam Raikage razem z Bee. Lubiłam go.
-Panie Raikage. Przybyli wysłannicy z Konochy.
Od razu spojrzeli w naszą stronę. Wzrok oczywiście zatrzymali na mnie.
-Sakura? – Zapytał Bee.
Uśmiechnęłam się. Teraz już wszyscy będący na tym polu patrzyli się na
mnie. Nawet członkowie mojej drużyny. Raikage podszedł do mnie. Ukucnął. Był
dość wysoki. Spojrzał mi w oczy.
-No pewnie, że to ona. – Powiedział radośnie. – Widzę po jej pięknych
zielonych oczach.
Wstał i wziął mnie na ręce.
-Musimy pokazać cię reszcie.
-Co to to nie? – Odpowiedział Kakashi-sensei.
Teraz wszystkich wzrok spoczął na nim.
-Hokage powiedział, że nie mamy nikomu mówić o jej wyjeździe tutaj.
-Hokage, Hokage ja jego nigdy nie słuchałem.
-Ale to był mój rozkaz i nie mogę go tak po prostu nie posłuchać.
Spokojnie zabrał mnie z rąk Raikage.
-To zwój przyniesiony z wioski. Kazano nam go panu oddać.
Zabrał zwój. Otworzył i szybko przeczytał. Jego twarz zmieniła się z
radości na złość.
-I, co zadowoleni jesteście zabierając ją? – Powiedział stanowczym
tonem i pokazał na mnie. – Mam nadzieje, że chociaż zostaniecie na kilka nocy.
– Zmienił ton na milszy.
-Tak. Dzieciaki są wykończone. – Odpowiedział sensei.
-Rei zaprowadź ich do jakiegoś mieszkanka. A czy Hokage mówił coś o tym
żeby nie spędzała ze mną czasu?
-Nie.
-To chce ją zabrać w jedno lub kilka miejsc.
-Proszę.
Przeszedł koło mnie, a ja zaczęłam iść za nim. Szliśmy powoli. To był
wspaniały widok, te same sklepy, co rok temu, te same uliczki i nawet ci sami
ludzie chodzący po miasteczku. Wiedziałam gdzie idziemy. Zmierzamy do miejsca,
w którym mieszkałam. Mój dom, raczej teraz gruzy, znajdował się na uboczu. Był
ogromny. Wielkie pomieszczenia, po których biegałam, kiedy się nudziłam.
Przytulna kuchnia, w której cały wolny czas spędzała mama. Mój pokój znajdujący
się na piętrze. Cały w pięknym, artystycznym bałaganie. Nigdy nie sprzątałam
zabawek jedynie ubrania i ważne rzeczy układałam na miejsce. W salonie
spędziłam dużo czasu, czekając z opiekunami na powrót rodziców.
-Jesteśmy. Wiem, że inaczej to sobie wyobrażałaś.
Spojrzałam przed siebie. Wszędzie drewno, cegły, proch. Oczy mi się
zaszkliły. Gdy pomyślę, że kiedyś tu mieszkałam. Dlaczego to tak musiało
wyglądać? Dlaczego moi rodzice byli takimi zdolnymi jouninami? Czemu
mieszkaliśmy w wiosce, w której nie lubili takich ludzi? Dlaczego ja musiałam
zostać, czemu nie mogłam umrzeć razem z nimi? Dlaczego musieli po mnie przyjść
jacyś ludzie z Konohy? Pytam się, dlaczego? Po tym główkowaniu z moich oczu
wyłoniły się już pierwsze łzy, które narastały. Było ich coraz więcej i więcej.
Nie umiałam zrozumieć, dlaczego to właśnie mnie musiało spotkać. Ale ciągle
dręczyło mnie jeszcze jedno pytanie. Dlaczego moi rodzice kazali zabrać mnie do
Konohy?
-Nie płacz. - Ukucnął koło mnie i objął ramieniem. – Minął rok, na
pewno już ci jest dobrze w nowej wiosce. – Pokręciłam przecząco głową. – Chciałbym
ci coś dać. I opowiedzieć. Chcesz? – Przytaknęłam.
Podał mi pudełko. Otworzyłam je. Znajdowały się tam dwa czarne
płaszcze. Na jednym był wyszyty napis „waleczna”, a na drugim „mocarz”.
Spojrzałam pytająco na Raikage.
-Już ci tłumaczę. Twoi rodzice byli najlepsi z naszej wioski. Dostawali
najważniejsze misje. Czasem nawet ledwo wychodzili z nich cało. Pewnego razu
jedna z krawcowa uszyła te dwa płaszcze i nadała przezwiska twoim rodzicom. Od
tamtej pory tak ich nazywali i chodzili w tych płaszczach.
-I, dlaczego je dostałam?
-Słuchaj.
//Wspomnienie Raikage// (teraz będę pisać w trzeciej osobie)
-Mistrzu! – Po całym budynku rozległ się radosny głos Manabu (jeśli
ktoś nie pamięta to ojciec Sakury)
Wbiegł bez pukania do biura Raikage.
-Coś się stało? – Zapytał zdziwiony.
-Coś bardzo radosnego. – Wymachiwał radośnie rękami robiąc nimi okrąg.
Szedł coraz bliżej biurka, za którym siedział Raikage.
-Bez ceregieli. – Westchnął.
-Chika jest w ciąży. – Raikage spojrzał pytająco. – Będę tatą. Zawsze o
tym marzyłem.
-A nie marzyłeś, żeby zostać najzdolniejszym schinobi?
-To już się spełniło. Teraz chce być jak najlepszym ojcem.
-Kończysz z misjami? – Zapytał, a w myślach bał się najgorszego.
-Nie.
-To jak chcesz te oby dwie rzeczy pogodzić?
-Będę wyruszał na misje z Chiką, jeżeli ktoś będzie opiekował się
dzieckiem.
-Będę robił, co w mojej mocy żeby zawsze ktoś przy nim był.
-Jeszcze jedno.
-Tak?
-Chce żeby to została u pana. – Podał pudełko. – Nie będziemy już tego używać.
Ale jeśli by się coś nam stało proszę dać to naszemu dziecku. I proszę powiedzieć,
że zawsze będziemy z niej dumni. A teraz muszę wracać. Chika siedzi sama w
domu. Jeśli będę potrzebny, wyruszę na misje.
//Wspomnienie Raikage//
-Rodzice teraz byliby z ciebie dumni.
Uśmiechnęłam się.
Zaprowadził mnie do mieszkania, w którym siedziała już reszta drużyny.
Pożegnałam się i weszłam do środka. Pierwszy zaatakował mnie Naruto, od razu zobaczył,
że mam w reku pudełko.
-Co tam masz Sakura-chan?
Wszyscy od razu spojrzeli w moją stronę. A najbardziej tym
zainteresowany był sensei. Nie ufał Raikage wiem to.
-Dostałam coś od Raikage. Ale to nie twój interes,.
Zrobił zawiedzioną minę i wrócił do senseia, który chyba właśnie coś im
tłumaczył. Dosiadłam się i posłuchałam wykładu.
---------------------------------------------------------
Dodałabym już wczoraj, ale u mojego taty net się zepsuł. :)
---------------------------------------------------------
Dodałabym już wczoraj, ale u mojego taty net się zepsuł. :)
Czemu Sakura nie powiedziała Naruto o tych rzeczach? Powinna obnosić się nimi z dumą, ale ona jest taka oryginalna, że chyba nic mnie już u niej nie zdziwi. Czekam na kolejną notkę:D Ta była super :P
OdpowiedzUsuńHmm w sumie to się rozpisywać nie będę ;) Notka przypadła mi do gustu. Wspomnienia Reikage wzruszające ;) Ojciec Sakury był świetny, widać, że pragną zostać tatusiem ;D Notka super, czekam na następną ;]
OdpowiedzUsuńkocham te opowiadanie. dzisiaj znalazłam tego bloga, więc nie komentowałam poprzednich ;) zgadzam się ojciec sakury był cudownym człowiekiem :)) radzę ci bardziej opisywać akcje, krajobrazy rozumiesz o co chodzi ? :) no i chcę sakure i sasuke :3
OdpowiedzUsuńSuper blog. Naprawdę mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy wpis http://www.mooda-wyglad.blogspot.com/
Rozbudowuj bardzie miejsca w jakiś sie znajduje Sakura, lepiej będzie się to czytało chociaż i tak już jest dobrze napisane ;) czekam na następną notkę i zapraszam w międzyczasie do mnie http://victoria-z-akatsuki.blogspot.com/ .
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie! Musisz trochę popracować nad stylem pisania, ale o tym już wspominali moi poprzednicy, więc truć ci o tym nie będę ^^ Jest genialne. Czekam na rozwój wydarzeń!!!
OdpowiedzUsuń