czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 1

Szłam koło kobiety o długich blond włosach spiętych w dwie kitki. Trzeci Hokage, u którego byłam powiedział mi, że to jego córka. Szłyśmy razem przez hol w Akademii. Tsunade-sama miała mnie zaprowadzić do nowej klasy. Kobieta bez pukania weszła do niej, zrobiłam to samo. Wszyscy uczniowie patrzyli na mnie. Może to przez to, że mam różowe włosy, są po mamie oraz kolor oczu, są zielone. Mężczyzna stojący za biurkiem miał zdziwioną minę. Od razu się przywitał:
-Ohayo, Tsunade-sama. Kto to? - pokazał na mnie.
-Ohayo Iruka. To jest Sakura Haruno. - odezwała się do klasy. - Przyjechała do nas z kraju Błyskawicy i razem z wami będzie się uczyła stać geniniem. Zostawiam ją pod twoją opieką Iruka.
-Hai. - odpowiedział i kobieta wyszła z sali.
Stałam cały czas na środku sali.
-Sakura. - usłyszałam swoje imię. - Usiądź tam. - pokazał puste miejsce pomiędzy blond-włosym chłopakiem i czarno-włosym chłopakiem. Nie wiedziałam, z której strony usiąść do ławki, w tym samym momencie chłopak z czarnymi włosami wstał. Usiadłam po między nimi w ławce. Chciałam już słuchać Senseia, ale chłopak po lewej stronie lekko mnie szturchnął.
-Ohayo, jestem Uzumaki Naruto. - po przedstawieniu się na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
Ja także lekko się uśmiechnęłam i odpowiedziałam:
-Ohayo, ja jestem Sakura Haruno. Miło mi Cię poznać Naruto.
Spojrzałam na czarno-włosego chłopaka po mojej prawej stronie. Nawet mną się nie zainteresował. Nie chciałam się narzucać, więc zaczęłam słuchać Senseia.Po jakiś 15 minutach lekcji zadzwonił dzwonek. Wszyscy uczniowie wyszli na dwór. Ja jednak została w klasie.
-*Dlaczego musiało im się to przytrafić.*
-Kochanie pamiętaj gdyby nie wiem co się stało zawsze będziemy Cię kochać. - patrzyłam na nią- Ludzie z Konochy Ci pomogą. Kochamy Cię. - powiedziała to ostatnim wdechem i upadła na ziemie.
Co mogłam zrobić jedyne co zrobiłam to się rozpłakałam. W pewnym momencie ktoś wszedł do mojego domu. Był to siwo-włosy mężczyzna. Spojrzał na mnie i na leżących koło mnie mamę. Patrzyłam na niego z przestraszoną miną. On podszedł do mnie i ukucnął.
-Jestem Kakashi Hatake, przyszedłem z Konochy. - pokazał mi opaskę która zakrywała jego lewe oko, miał zakrytą połowę twarzy. Lekko się uśmiechał.
-Witam Cię mała piękności. - powiedział do mnie starszy mężczyzna z siwą, długą kitką. - Nazywam się Jiraya. A ty jesteś Sakura, tak? - kiwnęłam głową twierdząco. - mężczyzna kucną i dotknął ziemi. - Kakashi bierz Sakurę! Ten dom zaraz wybuchnie! Wiej! - krzyknął mężczyzna.
Kakashi-sam objął mnie i wyskoczył z domu roztrzaskując ścianę. Po chwili dom w którym mieszkałam wybuchł. Podszedł do mnie jakiś mężczyzna w zielonym stroju i czarnymi włosami.
-Mała widzę że nie jesteś w formie, na ziemie i 100 pompek. Jestem Gai.
Przestraszona chciałam się odwrócić, ale zapomniałam że Kakashi-sam ciągle mnie trzyma i tylko uderzyłam głową w jego tors.
-Gai, przestań tylko ją wystraszyłeś. - powiedziała kobieta, która przede mną ukucnęła. - Jestem Kurenai Yūhi. A ty? - przy tym podała mi rękę.
-Sakura Haruno. -odwzajemniłam to i podałam jej rękę. - Pójdziesz z nami do Konochy.
Ktoś obudził mnie z moich myśleń. To było trzy dziewczyny, jedna z nim ma długie blond włosy, które upinała w długą kitkę, drugiej włosy są granatowe, a trzecia ma brunatne włosy,które upina w chińskie koczki. Blondynka spojrzała w moją stronę. Od razu wzięłam swoją torbę i zaczęłam w niej grzebać. Nie chciałam żeby myślały że się im narzucam. Poczułam coś na ramieniu. Odwróciłam się.
-Ohayo, jestem Ino Yamanaka, to jest Tenten. - pokazała na brunatną dziewczynę. - A to Hinata Hyūga. - pokazała na swoją drugą koleżankę przy tym się uśmiechając.
Także się uśmiechnęłam.
-Ohayo, jestem Sakura Haruno.
-Dzisiaj po lekcjach idziemy na spacer może chciałabyś do nas dołączyć?
-Po lekcjach?
-Tak, przecież nie będziemy się z nich uciekać.
-Z chęcią bym z wami poszła ale nie mogę.
-Jak chcesz. - powiedziała do mnie Ino, odrzuciła swoje włosy do tyłu i odeszła.
Lekcje w końcu się skończyły wyszłam z budynku. Za sobą usłyszałam kogoś słowa.
-Ona chyba nie kłamała zobacz kto tam stoi.
Spojrzałam przed siebie zobaczyłam Tsunate-sama. Podeszłam do niej i bez słowa zaczęła iść. Szłam razem z nią. W końcu doszłyśmy do głównego budynku Hokage. Kiedy weszłam za nią do pokoju zobaczyłam dwie osoby stojące tyłem do drzwi. Hokage przemówił:
-O w końcu jesteście. Sakura..
Jeden z mężczyzn się odwrócił. To przecież Atshushi. Chciałam do nie go podbiec ale Tsunade zatorowała mi drogę ręką.
-Tsunade możesz ją puścić oni są z jej wioski.
Kobieta opuściła rękę. Podbiegłam do Atshushi. Przytuliłam jego nogę, ponieważ tylko tam dosięgałam. On objął mnie ramieniem.
-Jak Hokage może z nami wrócić? - zapytał poważnie drugi mężczyzna.
-To jest ostatni raport wysłany z waszej wioski od jej rodziców. - pokazał zwinięty zwój. - Napisane jest w nim że mamy się nią zaopiekować, a jeśli jest to dla nas problem mamy wam ją w ostatecznej decyzji oddać.
-I co chcesz zrobić?
-Posłucham się jej rodziców i zostanie u nas.
Atshushi spojrzał na mnie ze smutną miną. Ja miałam już łzy w oczach.
-Nie martw się będę cię odwiedzał. - pogłaskał mnie po głowie.
-Ale ja chce wrócić do wioski. - już płakałam nie mogłam się od tego powstrzymać.
Kucną przede mną i wytarł mi łzy palcami.
-Nie płacz nie zostawiamy cię tu na zawsze. Może w końcu jednak będą chcieli Cię oddać i wtedy będziesz mieszkała w swojej wiosce.
Tylko przytaknęłam. Hokage ciągle był przy tej rozmowie. Patrzył się na Atshushi srogim spojrzeniem. Atshushi wstał i spojrzał na przywódcę wioski.
-Dziękujemy za powiadomienie. Dobrze opiekujcie się Sakurą. Do widzenia.
Powiedział i wyszedł z pokoju. Ja stałam na środku i nie mogłam w to uwierzyć, że tak po prostu mnie tu zostawił. Wybiegłam na hol i zaczęłam za nim krzyczeć. On nawet nie miał zamiaru się odwrócić. Moje policzki były całe mokre od łez. Oparłam się o ścianę i usiadłam. W końcu z gabinetu wyszedł Hokage. Ukucną przede mną.
-Nie martw się nie mamy zamiaru zrobić Ci nic złego. Twoi rodzice bardzo prosili o to żebyś tu zamieszkała. Zaprowadzić cię do twojego mieszkania?
-*On chce żebym sama zamieszkała? W mojej wiosce nie pozwolili by na to. Od razu byłabym przydzielona do jakiejś rodziny zastępczej.*
-Idziesz? - Wyciągnął do mnie rękę. Podałam mu swoją i pomógł mi wstać.
Szłam razem z nim przez Konohe. Wszyscy ludzie patrzyli się w naszą stronę. W końcu dotarliśmy do nie dużego budynku. Hokage ustał przed jednymi drzwiami i dał mi kluczę.
-To twój nowy dom. Koło ciebie mieszka chłopak w twoim wieku. Może już go poznałaś?
Kakashi ratuje Sakure





1 komentarz:

  1. A więc dopiero co zaczęłam czytać twoje opowiadania i jak na razie jest spoko. Pierwszy rozdział szybko i miło się czytało. I choć nie było szału z chęcią biore się za kolejne ;)))

    OdpowiedzUsuń